Bliźniacze partie

Bliźniacze partie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przejście Pawła Zalewskiego do Platformy Obywatelskiej to kolejny dowód na to, że  faktyczne różnice między PO a PiSem są niewielkie.
- Jak przechodziłem do Platformy to nie musiałem nawet zmieniać poglądów - przyznał kiedyś szczerze Antoni Mężydło - pierwszy poseł, który legitymację partyjną PiS zamienił na członkostwo w Platformie. Nad zmianą barw klubowych zastanawiał się też Kazimierz Michał Ujazdowski. Teraz do partii Tuska przeszedł Paweł Zalewski, kiedyś wiceprezes  Prawa i Sprawiedliwości, szef komisji spraw zagranicznych, który w swoich  wypowiedziach i wystąpieniach publicznych górował nad większością swoich partyjnych kolegów, tak pod względem formy, jak i treści.
 
Wojciech Olejniczak i jego partyjni koledzy, często powtarzają, że to SLD jest prawdziwą opozycją parlamentarną, argumentując, że PO i PiS wywodzą się z jednego solidarnościowego pnia, a ich programy tak naprawdę różnią się nieznacznie. Sprawa asymilacji Pawła Zalewskiego z PO to jeszcze jeden argument, że coś jest na rzeczy.

Oczywiście w sferze deklaracji, różnice te są spore.
Platforma proponuje gospodarczy liberalizm, PiS "Polskę solidarną (czytaj: socjalną)". Tyle tylko, że w praktyce okazują się one już nie tak wyraziste.  PiS obiecał, że służba zdrowia będzie finansowana z budżetu. Platforma deklaruje, że chce ją sprywatyzować, ale po dwóch latach rządów nie może się pochwalić znaczącymi sukcesami w tej dziedzinie. Kosmetyczną obniżkę podatków PiT zgodnie uchwaliły obydwa kluby, a liberalna PO, mimo gromkich deklaracji po dojściu do władzy nie uprościła systemu podatkowego i nie zlikwidowała przepisów przeszkadzających przedsiębiorcom ani korupcjogennych  przepisów.

PiS i PO mówiły o odpolitycznieniu służb i wymiaru sprawiedliwości, jednak "odpolityczniały" go niemal w taki sam sposób. Pion prokuratorski nie został rozdzielony od politycznej funkcji ministra sprawiedliwości, mimo że obie partie twierdziły, że to warunek sine qua non niezawisłości prokuratorów. W czasach PiS prokuratorzy z pomocą służb ścigali przeciwników politycznych z SLD, dziś wymiar sprawiedliwości ściga ludzi PiS (sprawa laptopa Ziobry).

PO opowiada się za integracją europejską, PiS jest bardziej eurosceptyczny, jednak obie partie zgodnie popierały akcesję. To Jan Rokita z PO jest autorem hasła: Nicea albo śmierć, choć teraz Platforma nie podnosi już wątpliwości co do Traktat Lizbońskiego. A prezydent, który nie chce go teraz podpisać, sam przecież wraz z ekipą z MSZ pod wodzą swej protegowanej Anny Fatygi zaakceptował jego obecny kształt.
 
Konflikt PiS i PO przypomina tezę George'a Orwella o walce frakcji świń o koryto. PiS i PO walczą ze sobą o wpływy, przywileje i stanowiska. Niemały wpływ mają tu osobiste ambicje i animozje ich liderów.
Przed wyborami 2005 roku, koalicja z PO z PiS wydawała się oczywista, tym bardziej, że w najważniejszych sprawach obie partie mówiły jednym głosem. Problem zaczął się przy podziale stanowisk. To pokazuje, o co chodzi w konflikcie między dwiema najważniejszymi partiami politycznymi.