CDU i bawarska CSU (które w Parlamencie Europejskim razem z PO należą do Europejskiej Partii Ludowej, angielski skrót EPP od European People's Party), przyjęły w poniedziałek wspólną odezwę, w której domagają się wstrzymania procesu rozszerzenia UE oraz "międzynarodowego potępienia wypędzeń". "Wypędzenia każdego rodzaju muszą zostać potępione na płaszczyźnie międzynarodowej, a naruszone prawa muszą zostać uznane" - podkreślili chadecy.
"Oczekujemy, żeby Platforma jednoznacznie zapowiedziała, że nie będzie w EPP" - powiedział podczas konferencji prasowej w Szczecinie J. Kaczyński.
Jak podkreślił, Europejska Partia Ludowa jest formacją całkowicie zdominowaną przez niemiecką chadecję. "To jest w istocie formacja niemieckiej chadecji, wszystko jedno kogo będzie desygnowała na przewodniczącego Parlamentu Europejskiego" - ocenił, nawiązując do starań PO, by kandydatem na stanowisko szefa PE z ramienia EPP był Jerzy Buzek.
Prezes PiS argumentował, że właśnie dlatego brytyjscy konserwatyści opuszczają szeregi Europejskiej Partii Ludowej i tworzą europarlamentarną grupę m.in. z PiS-em.
"Jeśli Platforma Obywatelska jest polską partią, to dzisiaj jeszcze usłyszymy oświadczenie, że nie będą w EPP" - podkreślił.
Zdaniem prezesa PiS poniedziałkowe oświadczenie niemieckich chadeków jest w "gruncie rzeczy zakwestionowaniem wyniku II wojny światowej, zakwestionowaniem granic". Należy za nie "podziękować" autorom polityki "brzydkiej panny bez posagu" - mówił Jarosław Kaczyński, przypominając słynne zdanie Władysława Bartoszewskiego.
"W polityce międzynarodowej jest tak: jak ktoś pozwala, to się robi. Polska pozwalała" - zaznaczył.
W ocenie prezesa PiS Polska może znaleźć się pod naciskiem, żeby - jak ironizował - "potępiła samą siebie za to, że Niemcy wywołali wojnę i że miała takie skutki jakie miała".
ND, PAP