W przygotowanej przez Biuro Bezpieczeństwa Narodowego analizie napisano, że Piotr Stańczak, porwany i zabity w Pakistanie, był ofiarą "nieskutecznych działań rządu RP".
"Sprawa jest podwójnie przykra, nie chcę jej komentować, bo musiałbym użyć zbyt mocnych słów i to pod adresem instytucji, która obsługuje prezydenta w ważnych sprawach, ale wydaje się, że tylko jedno słowo jest tutaj zasadne: skandal" - powiedział dziennikarzom Tusk.
"Nikt nie ma prawa wykorzystywania tego typu tragedii do doraźnych celów politycznych. Jest mi strasznie przykro, że ktoś wpadł na taki zły i niemądry pomysł. Bardzo mi żal rodziny, bo to przecież dla rodziny też jest niewątpliwie bardzo przykre" - dodał premier.
Pytany, czy według niego termin opublikowania raportu BBN w trakcie kampanii nie był przypadkowy, Tusk odparł: "nie wiem, proszę mnie nie pytać, bo musiałbym się złych rzeczy domyślać".
"Ale z całą pewnością z tych sformułowań, które do mnie dotarły, i z tego, co potwierdzają dzisiaj urzędnicy odpowiedzialni za raport oraz politycy PiS, którzy zaczęli bronić tego raportu, wynika, że to są sformułowania, które nie znajdują żadnego potwierdzenia w faktach. I są nacechowane taką agresją, i to w sprawie, która nie powinna być wykorzystywana politycznie" - powiedział.
"Nie chce mi się wierzyć, aby ktoś wpadł na tak ponury pomysł, aby tego typu sprawy wykorzystywać do kampanii politycznej. I odrzucam tego rodzaju spekulacje, chociaż termin, oprócz samych sformułowań, też wydaje się bardzo niefortunny" - podkreślił Tusk.
ND, PAP