W głośnym procesie o znęcanie się nad 5-letnią Roksaną, na ławie oskarżonych powinni również zasiąść nieodpowiedzialni urzędnicy, którzy przyznali dziecko patologicznej rodzinie.
Można dyskutować, czy kara 10 i 9 lat więzienia dla rodziców zastępczych, którzy w bestialski sposób znęcali się nad powierzonymi im dziećmi, a zwłaszcza 5-letnią Roksaną, to dużo czy mało za niewyobrażalne cierpienia i uraz psychiczny dziewczynki. Na ławie oskarżonych nie zasiedli jednak pośredni sprawcy tych tortur.
Małej Roksanie zaoszczędzono by cierpień, gdyby urzędnicy z Olsztyna wywiązali się ze swoich obowiązków i poddali rutynowej przecież procedurze sprawdzenia małżeństwa ubiegającego się status rodziny zastępczej i powierzenie im dzieci.
Zwracał na to w sądzie biegły, człowiek z doświadczeniem prawie 35-letnim, który mówił o skandalicznych zaniedbaniach i niefrasobliwości urzędników. Oto bowiem Sąd Rejonowy w Kętrzynie ustanowił państwa S. rodziną zastępczą dla trójki rodzeństwa – Roksany i jej braci, zaledwie po zaliczeniu stosownego kursu. Aż trudno uwierzyć, że nie zrobiono nawet obowiązkowego w takiej sytuacji wywiadu środowiskowego. A dotarcie do informacji dyskwalifikujących małżonków S. nie było trudne. Oboje bowiem stracili wcześniej prawo jazdy za jazdę po pijanemu. A Roman S. był notowany w policyjnych kartotekach za uszkodzenie ciała!
Dopiero w trakcie śledztwa wyszły na jaw pobudki, dla których S. przygarnęli dzieci – chcieli… otrzymywać 2400 złotych miesięcznie, by spłacać kredyty.
Urzędnicy, współodpowiedzialni za oddanie rodzinie patologicznej dzieci, powinni być pociągnięci do odpowiedzialności sądowej. Niezależnie od innych kar, powinni również zostać obciążeni kosztami leczenia dziecka. Być może widmo sankcji finansowych skłoni w przyszłości innych urzędników do skrupulatnego sprawdzania rodzin, zanim powierzą im dzieci.
Małej Roksanie zaoszczędzono by cierpień, gdyby urzędnicy z Olsztyna wywiązali się ze swoich obowiązków i poddali rutynowej przecież procedurze sprawdzenia małżeństwa ubiegającego się status rodziny zastępczej i powierzenie im dzieci.
Zwracał na to w sądzie biegły, człowiek z doświadczeniem prawie 35-letnim, który mówił o skandalicznych zaniedbaniach i niefrasobliwości urzędników. Oto bowiem Sąd Rejonowy w Kętrzynie ustanowił państwa S. rodziną zastępczą dla trójki rodzeństwa – Roksany i jej braci, zaledwie po zaliczeniu stosownego kursu. Aż trudno uwierzyć, że nie zrobiono nawet obowiązkowego w takiej sytuacji wywiadu środowiskowego. A dotarcie do informacji dyskwalifikujących małżonków S. nie było trudne. Oboje bowiem stracili wcześniej prawo jazdy za jazdę po pijanemu. A Roman S. był notowany w policyjnych kartotekach za uszkodzenie ciała!
Dopiero w trakcie śledztwa wyszły na jaw pobudki, dla których S. przygarnęli dzieci – chcieli… otrzymywać 2400 złotych miesięcznie, by spłacać kredyty.
Urzędnicy, współodpowiedzialni za oddanie rodzinie patologicznej dzieci, powinni być pociągnięci do odpowiedzialności sądowej. Niezależnie od innych kar, powinni również zostać obciążeni kosztami leczenia dziecka. Być może widmo sankcji finansowych skłoni w przyszłości innych urzędników do skrupulatnego sprawdzania rodzin, zanim powierzą im dzieci.