Instytut Pamięci Narodowej udostępni dziennikarzom i badaczom 30 razy więcej informacji niż znalazło się na tzw. liście Wildsteina - podała "Rzeczpospolita" powołując się na informacje szefa IPN Janusza Kurtyki.
Rafał Leśkiewicz, zastępca dyrektora Biura Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów IPN dodaje w rozmowie z gazetą, że o ile dotychczas w bazie Instytutu było około 100 tys. pojedynczych zapisów archiwalnych dotyczących danej osoby, to w nowej bazie znajduje się ich półtora miliona. Zapowiada też, że po wakacjach będzie drugie tyle.
Nowa baza zawierająca dane z kartotek komunistycznego MSW dotyczy nie tylko agentów, ale również osób inwigilowanych i tych których bezskutecznie starano się namówić do współpracy. "Rz" przewiduje, że ułatwi ona lustrację, bo zasoby te zawierają kopie donosów również tych agentów, których teczki zostały zniszczone i pozwolą ze 100 proc. pewnością zidentyfikować konkretną osobę.
rzeczpospolita, keb