W ten sposób szef resortu obrony zaprzeczył m.in. sugestiom zawartym w piątkowym artykule "Rzeczpospolitej", jakoby zamierzał po zakończeniu obecnej kadencji Skrzypczaka obsadzić na jego stanowisku gen. Edwarda Gruszkę. Ten ostatni po 19 miesiącach zakończył w piątek dowodzenie 2 Korpusem Zmechanizowanym w Krakowie i został wyznaczony na stanowisko zastępcy dowódcy i szefa sztabu Wojsk Lądowych.
"Generał Skrzypczak jest dobrym dowódcą Wojsk Lądowych, ma mir wśród żołnierzy, cieszy się autorytetem. W tej chwili jest wzmacniany przez dwóch znakomitych oficerów: gen. Gruszkę i gen. Lamlę. Jestem przekonany, że Dowództwo Wojsk Lądowych w takim składzie będzie dobrze funkcjonowało i to jest też powodem mojego przekonania, że gen. Skrzypczak powinien zostać dowódcą Wojsk Lądowych na kolejną kadencję" - podsumował szef MON na spotkaniu z dziennikarzami.
Minister Klich wraz z gen. Skrzypczakiem wzięli w czwartek w w Krakowie udział w uroczystym przekazaniu dowództwa 2 Korpusu Zmechanizowanego, które po gen. Edwardzie Gruszce objął gen. Zbigniew Głowienka.
"Generał Waldemar Skrzypczak ma przyszłość przed sobą i jestem głęboko przekonany, że prezydent RP zaakceptuje mój wniosek o przedłużenie mu tej służby na następną kadencję () wbrew rozmaitym plotkom rozpowszechnianym przez opozycję" - powiedział do uczestników uroczystości szef resortu obrony.
Klich odniósł się do doniesień i komentarzy medialnych nt. fali zmian kadrowych w polskiej armii.
"To są normalne zmiany kadrowe, które czekały tak naprawdę na przeprowadzenie od co najmniej dwóch lat. Ja odrabiam w tej chwili zaległości. (...) Za kilka tygodni będę mógł mieć poczucie, że zakończyłem proces awansu dla wielu dobrze spisujących się oficerów oraz wyposażenia w nowe doświadczenia i nowe umiejętności tych, którzy zostali przeniesieni ze stanowisk sztabowych na stanowiska liniowe albo ze stanowisk liniowych na stanowiska sztabowe" - powiedział Klich.
Dodał, że wszystko odbywa się w sposób "jawny i przejrzysty" i zostało ogłoszone w oficjalnych komunikatach MON.
Klich zaprzeczył, jakoby w zmianach kadrowych miał kierować się względami politycznymi albo osobistymi. "Wszystkie racje, które powodowały mną przy podejmowaniu decyzji polegały na tym, żeby wyposażyć oficerów w niezbędne umiejętności sztabowe oraz umiejętności dowódcze związkami taktycznymi, tak aby mogli dalej awansować" - argumentował szef MON.
"Oficer, który nie ma doświadczenia liniowego, a tylko sztabowe, albo odwrotnie, tak naprawdę nie ma wystarczającego przygotowania do rozwoju i awansu. W związku z tym kilkudziesięciu wybitnym oficerom trzeba było zapewnić takie doświadczenie" - podsumował Klich.
pap, keb