Na spotkaniu w szkole w Łysych, w którym wzięło udział kilkaset osób, Donald Tusk mówił o możliwych formach pomocy tym, którzy stracili pracę. Przyznał, że nie może to być tyle, ile oczekiwaliby zwolnieni pracownicy. - Ale to niewykonalne, by w pełni dać wam to, co utraciliście - powiedział premier.
Premier przybył do Łysych, aby zapoznać się na miejscu z sytuacją, oraz przedstawić program pomocy osobom, które z dnia na dzień straciły źródło utrzymania. Donald Tusk spotka się też z właścicielem zakładu w sprawie jego odbudowy, obejrzy zniszczenia, a potem spotka się także z pracownikami JBB i mieszkańcami Łysych.
W miejscowości i okolicy niemal w każdej rodzinie ktoś pracował w tych zakładach mięsnych, czasem pracowało tam dwoje małżonków. Po pożarze wiele rodzin znalazło się w tragicznej sytuacji, bez środków do życia, z zaciągniętymi kredytami.
Tuż po pożarze właściciel firmy Józef Bałdyga zapowiedział, że w ciągu kilku miesięcy postara się zbudować nową halę i wznowić produkcję, choć nie od razu w skali, jaka była przed pożarem. Podkreślał, że jego największym kapitałem są pracownicy.
Przyczyny pożaru nie są na razie znane. Wielomilionowe straty także. W akcji ratowniczo-gaśniczej brało udział 300-400 strażaków z województw: mazowieckiego i podlaskiego.dar pap