Według "Dziennika" pijana aktorka chciała wejść do sądu. Jednak, gdy na przeszkodzie stanęli policjanci, kobieta rzuciła się na nich z pięściami. Zaczęła się z nim przepychać, krzyczeć, przeklinać. Jeden z policjantów obezwładnił aktorkę, ta uderzyła go długopisem, porwała mu także koszulę. - "Dziennik" chciał mnie zniszczyć i zdyskredytować - mówi portalowi wp.pl aktorka.
- Policjant trzykrotnie przewrócił mnie na podłogę. Tak z kobietą się nie postępuje. Wykręcał mi rękę, a ja go drasnęłam długopisem, który miałam w dłoni. Zrobiłam mu kreskę długości ok. 5 cm. Broniłam się, miałam do tego prawo wobec tak brutalnego postępowania policjanta. Wzywałam pomoc, ale nikt nie reagował. Pytanie, skąd nagle tylu świadków - oczywiście anonimowych - było na miejscu, jak to podaje "Dziennik"? - zastanawia się aktorka w rozmowie z wp.pl.
Tymczasem policjanci, z którymi Anna Cugier-Kotka szarpała się po pijanemu, zamierzają złożyć przeciwko niej doniesienie do prokuratury.
Kobieta przyszła do sądu, w sprawie wyłudzenia od niej mieszkanie, przez pewne małżeństwo. Sprawa - jak tłumaczy Cugier-Kotka - ciągnie się od 10 lat.
Skąd zatem alkohol u ciężarnej kobiety? - Z wielkich nerwów - mówi Cugier-Kotka. - Przed rozprawą byłam na obiedzie i do posiłku wypiłam piwo. (...) Tyle czasu czekałam na podjęcie jakichkolwiek kroków wobec osób, które mnie oszukały. W tym czasie ci ludzie mogli robić kolejne przekręty, a nawet zniknąć z kraju - mówi Cugier-Kotka.
I dodaję, że "wiele czynników się złożyło na moje zdenerwowanie, także to, że media zrobiły na mnie nagonkę" - żali się aktorka, obwiniając "Dziennik" oraz inne media o "znęcanie się nad nią i zaszczucie." - Stałam się ofiarą nagonki mediów - podkreśla aktorka. Dlatego, będąc w drugim miesiącu ciąży, chce wyjechać z kraju i odpocząć od zainteresowania jej osobą, które nęka ją "od kiedy zagrała w spocie PiS."
wp.pl, dar