Zwiększenie obecnej składki w wysokości 9 proc. o 0,25 proc. oznaczałoby - według prezesa NFZ - dodatkowe wpływy w wysokości 1,5 mld zł. Zdaniem Funduszu, pozwoli to na utrzymanie stanu finansowania świadczeń na poziomie nie niższym niż dotychczas. Paszkiewicz zaznaczył, że wzrost składki jest zgodny z polityką rządu.
- Jest to niewątpliwie decyzja pana prezesa, myślę, że już modyfikowana w tej chwili. Oczekiwania ministra zdrowia w stosunku do prezesa są takie: pokazać jak największą koncentrację na racjonalnym wydawaniu pieniędzy, które są, a nie w sięganiu do kieszeni obywateli po raz kolejny - powiedziała dziennikarzom Kopacz.
- Na pewno będziemy robić wszystko, żeby pieniądze, które znajdą się w NFZ były dostateczne na tyle, żeby nie zmniejszyć kontraktu - to jest raz - a tym samym nie zmniejszyć dostępności pacjentów do świadczeń. Mówię tu o dodatkowych, dobrowolnych ubezpieczeniach, mówię o przekształceniach szpitali, które już trwają - ok. 1000 szpitali przystąpiło do przekształceń - dodała minister zdrowia. Podkreśliła, że resort liczy, że dobrowolne ubezpieczenia przyniosą w budżecie NFZ co najmniej od 2 do 4 mld zł. "Na pewno nie będziemy sięgać do kieszeni obywateli mówiąc: dajcie jeszcze więcej" - zaznaczyła Kopacz.
Premier Donald Tusk powiedział w środę, że nie planuje podwyżki składki zdrowotnej. - To jest pogląd pana prezesa. Nie podzielam tego poglądu. Będę od niego oczekiwał i także od pani minister zdrowia, bardzo szybkich wyjaśnień skąd ta wypowiedź - mówił Tusk.
dar pap