Paweł Piskorski oskarża swoich następców na stanowisku prezydenta Warszawy – Lecha Kaczyńskiego i Hannę Gronkiewicz-Waltz o zaniedbania, których efektem była wczorajsza bitwa między handlarzami z Kupieckich Domów Towarowych a siłami porządkowymi. – To z czym mamy dziś do czynienia, jest winą braku wyobraźni ze strony władz miasta – powiedział w TVN24 lider Stronnictwa Demokratycznego.
Piskorski przypomniał, że kiedy on wyraził w 1999 roku zgodę na budowę blaszanej hali na Placu Defilad, było to rozwiązanie tymczasowe, a docelowo budynek miał stanąć w innym miejscu. - Od początku byłem zwolennikiem takiego rozwiązania – podkreślał polityk.
"Dialog jest wartością"
Wczoraj podczas próby wejścia komornika, któremu towarzyszyli prywatni ochroniarze na teren Kupieckich Domów Towarowych, doszło do starć z handlarzami. Opór kupców spowodował wezwanie policji i straży miejskiej. Rannych zostało ponad 50 osób. Na mocy decyzji sądu kupcy powinni byli opuścić KDT do 18 lipca.
"Dialog jest wartością"
Lechowi Kaczyńskiemu Piskorski zarzuca, że jako prezydent miasta nie zrobił nic, by rozwiązać problem KDT. – Gdyby znalazł nową lokalizację, a nie składał obietnice, to wszystko byłoby dobrze – podkreślał polityk SD. Hannę Gronkiewicz-Waltz obwinił natomiast o użycie siły wobec kupców. – Ja odrzuciłem pokusy typu: wejdź, pokaż jaki jesteś bohaterski – tłumaczył Piskorski i dodał, że w takiej sytuacji, że handlarze z KDT w takiej sytuacji mogą czuć się oszukani. Jego zdaniem z kupcami w każdej sytuacji należy rozmawiać, ponieważ „dialog jest wartością". Polityk SD przypomniał, że sam rozmawiał z kupcami „poważnie, ale twardo", ponieważ są oni „partnerami dla miasta".
Wczoraj podczas próby wejścia komornika, któremu towarzyszyli prywatni ochroniarze na teren Kupieckich Domów Towarowych, doszło do starć z handlarzami. Opór kupców spowodował wezwanie policji i straży miejskiej. Rannych zostało ponad 50 osób. Na mocy decyzji sądu kupcy powinni byli opuścić KDT do 18 lipca.
TVN24, arb