Stoczniowcy ze Szczecina chcieli spotkać się z Donaldem Tuskiem, ponieważ są zaniepokojeni opóźnieniem w przekazaniu przez inwestora z Kataru 380 milionów złotych za majątek stoczni w Szczecinie i Gdyni. W tym celu wysłali do premiera list z prośbą o pilne spotkanie.
Trzeba spokojnie poczekać- Sytuacja nie jest na tyle dramatyczna, aby angażować w nią premiera - uważa Graś, który radzi stoczniowcom by przede wszystkim spokojnie poczekali na rozwój sytuacji. Dodał, że Katarczycy chcą przeprowadzić własny audyt, dotyczący procesów własnościowych w stoczniach. Katarski inwestor wstrzymał się z zapłatą 380 milionów złotych za majątek polskich stoczni po otrzymaniu listu od Szczecińskiego Stowarzyszenia Obrony Stoczni i Przemysłu Okrętowego. Według organizacji, majątek szczecińskiego zakładu został przejęty niezgodnie z prawe
Nieufni stoczniowcy
- Mamy wątpliwości, czy list nikomu nieznanego, lokalnego stowarzyszenia może spowodować opóźnienia we wpłacie na konto stoczni – tłumaczył Krzysztof Fidura odnosząc się do listu wysłanego przez Szczecińskiego Stowarzyszenia Obrony Stoczni i Przemysłu Okrętowego skierowanego do przedstawicieli katarskiej spółki QInvest, inwestora zainteresowanego nabyciem majątku stoczni.
W opinii Krzysztofa Fidury, list ten to jedynie pretekst dla katarskiego inwestora, by nie wpłacić 380 mln zł za majątek stoczni w Szczecinie i Gdyni. Jak dodał, możliwe jest, że ma to zatuszować prawdziwe przyczyny kłopotów, które mogły się pojawić przy transakcji.
Przewodniczący Solidarności w szczecińskiej stoczni zaznaczył, że cała sytuacja podważa zaufanie stoczniowców do inwestora, ale też do rządu. Krzysztof Fidura stwierdził, że stoczniowcy boją się, iż katarski inwestor może odstąpić od transakcji.IAR, arb