Libertas nie płaci rachunków

Libertas nie płaci rachunków

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. Adam Jagielak /Wprost 
Krakowska agencja reklamowa Pst4Mat wciąż czeka na niemal 10 tysięcy złotych, jakie jest jej winien Komitet Wyborczy Libertas za ulotki i plakaty przygotowane na potrzeby kampanii do Parlamentu Europejskiego. Od tygodni przedstawiciele firmy nie mogą się skontaktować z żadnym przedstawicielem KW Libertas - dowiedziało się TOK FM.
Przed eurowyborami Libertas zamówił w agencji Pst4Mat materiały wyborcze warte 25 tys. zł. - Działamy od ponad roku i jesteśmy niedużą firmą. To było dla nas naprawdę duże zamówienie. Musieliśmy się zadłużyć, bo nie mieliśmy takiej gotówki, a Libertasowi zależało na czasie. Bardzo nas poganiali, zdarzało się, że musieliśmy drukować materiały w nocy - mówi Marcin Grzegorzak, który zajmuje się w firmie promocją i reklamą.

Zdziwieni, że trzeba płacić

Kiedy Libertas otrzymał materiały okazało się, że partia nie spieszyła się z zapłatą za pracę. - Na początku naszej współpracy dostaliśmy pięć tysięcy złotych gotówką - za pierwszą partię materiałów. I to by było na tyle - relacjonuje Grzegorzak. Materiały zamawiał Marcin Sroka, zastępca przewodniczącego Młodzieży Wszechpolskiej. Po wpłaceniu wspomnianych wyżej 5 tysięcy złotych Sroka nie zamierzał przekazywać firmie kolejnych pieniędzy. - Ciągle nas zbywał. Potem jego telefon zamilkł. Próbowaliśmy skontaktować się z Libertasem różnymi drogami, ale to było ciągłe odbijanie piłeczki. Na rachunki telefoniczne wydałem ponad 600 zł. W biurze partii odbierały sekretarki i nigdy nie było nikogo odpowiedzialnego za zamówienia, albo słyszałem, że pan Sroka nie ma z tym nic wspólnego, albo byłem odsyłany do kolejnych ludzi, którzy moimi telefonami byli bardzo zdziwieni - żali się pracownik agencji.


Telefony zamilkły

Po wielu interwencjach firma Post4Mat odzyskała co prawda część pieniędzy, ale jak wynika z faktur wystawionych na KW Libertas do zapłacenia pozostało jeszcze około 9 tysięcy złotych. Tu pojawia się jednak problem ponieważ od kilku tygodni telefony Komitetu Wyborczego Libertas milczą, a wysyłane faktury wracają do agencji reklamowej z adnotacją, że pod podanym adresem KW Libertas nie ma. Okazuje się bowiem, że pod warszawskim adresem ugrupowania jest teraz siedziba zagranicznego wydawnictwa. Bezskuteczne jest też dzwonienie pod podawane przez Libertas numery telefonów.


Sprawa skończy się w sądzie?

Dlatego firma Post4Mat zwróciła się o pomoc do śląskiej firmy windykacyjnej. - Do tej pory nie udało nam się nawiązać kontaktu z nikim z firmy, którą ponaglamy do zapłacenia należności. Listy wracają ze wszystkich wskazanych na fakturach adresów. Jeśli nie odzyskamy tych pieniędzy, to sprawa znajdzie finał w sądzie - informuje Krzysztof Gortat z kancelarii JJM Polska .


TOK FM, arb