Według Rowickiego, kobiety - oprócz tego, że nie chciano zapłacić im za pracę - były również bite; właściciel farmy miał im też grozić.
Obecnie - według konsula - "sytuacja wydaje się zmierzać ku szczęśliwemu końcowi". "Panie otrzymają wynagrodzenie w pełnej wysokości" - zapewnia Rowicki.
Polki mają teraz otrzymać do akceptacji rozliczenie. Gdy się z tym uporają, plantator ma przelać ich wynagrodzenia na konto holenderskiego Związku Pracodawców Przemysłu Rolnego. Ten z kolei będzie przekazywał pieniądze kobietom. Taka droga jest konieczna, bo nie wszystkie kobiety mają konta; większość ma rachunki w polskich bankach i nie ma możliwości sprawdzenia, czy ich pensje są już zaksięgowane. Organizacją przejazdu Polek do kraju zajmie się Związek Pracodawców Przemysłu Rolnego; opłata za transport będzie potrącona z ich wynagrodzeń.
Jak poinformował Rowicki, nie wszystkie pracujące na plantacji Polki brały udział w strajku i nie wszystkie zapewne wrócą do kraju. Według konsula, kobiety, które zdecydują się zostać w Holandii, będą mogły nadal pracować na farmie; część z nich znalazła już pracę w okolicy.pap, em/bcz