PSL: sprawa stoczni obciąża ministra Grada

PSL: sprawa stoczni obciąża ministra Grada

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szef klubu PSL Stanisław Żelichowski uważa, że choć proces sprzedaży stoczni w Gdyni i Szczecinie był przeprowadzony prawidłowo, to i tak odpowiedzialność za fiasko transakcji ponosi minister skarbu Aleksander Grad. Pytany o przyszłość ministra Grada, Żelichowski powiedział, że decyzja, czy Grad zachowa stanowisko, czy też nie, należy do premiera Donalda Tuska.
- Minister Aleksander Grad miał konstytucyjny obowiązek, żeby zająć się sprawą stoczni, ale wykazał się chyba trochę za małym doświadczeniem życiowym, bo niezależnie od konstytucyjnych obowiązków, powinien o szczegółach transakcji poinformować cały rząd - ocenia Żelichowski.

"Rząd nie wiedział o planach Grada"

Szef klubu PSL dodał, że wielu ministrów nie wiedziało, komu stocznie zostały sprzedane i na jakich zasadach. Zaznaczył, że Grad nie był zobowiązany do informowania ministrów o przebiegu przetargu, dlatego nie można mu postawić zarzutu, że nie podzielił się wiedzą. Ale - zaznaczył Żelichowski - gdyby tak uczynił, zarówno sukces, jak i ewentualną odpowiedzialność, dzieliłby z rządem. Teraz - zdaniem polityka PSL - odpowiedzialność za całą sprawę spoczywa na Gradzie.

"Trzeba ratować stocznie"

W ocenie szefa klubu PSL, najpilniejszą obecnie sprawą jest rozmowa z Komisją Europejską o przedłużeniu terminów sprzedaży obu stoczni i rozpisanie następnego przetargu. - Są sygnały, że na pewne elementy stoczni mógłby znaleźć się inwestor - powiedział Żelichowski. Dodał, że już podczas przetargu, który wygrali Katarczycy, byli inwestorzy chcący kupić 60-70 proc. majątku stoczni. Według szefa klubu ludowców, postawienie stoczni w stan likwidacji jest ostatecznością.

Fundusz Stichting Particulier Fonds Greenrights nie wpłacił do 17 sierpnia pieniędzy za stocznie w Gdyni i Szczecinie - poinformował we wtorek rano resort skarbu. Ministerstwo Skarbu podało też, że wspólnie z Agencją Rozwoju Przemysłu i Zarządcą Kompensacji przygotowało plan postępowania w tej sytuacji.

PAP. arb