Prokurator Andrzej Piaseczny zażądał w poniedziałek kary 4 lat więzienia dla Ryby, oskarżonego o to, że pozostając w kontakcie z urzędnikami ministerstwa (w tym z Lepperem i wiceministrem Maciejem Jabłońskim), dopytywał o losy sprawy i przekazywał Andrzejowi K. uwagi ministerstwa. Dla Andrzeja K., który negocjował z podstawionym jako kontrahent agentem CBA - za to, że od początku się przyznawał i złożył obszerne wyjaśnienia - oskarżenie chciało kary grzywny, która pozwoli mu pozostać na wolności. Obrońcy Ryby walczyli o uniewinnienie. Kwestionowali legalność operacji CBA, a fikcyjne dokumenty wytworzone przez Biuro określali jako "owoce z zatrutego drzewa", których sąd nie powinien uwzględnić.
"Obiecywanie protekcji - to już korupcja"Sąd, skazując oskarżonych w aferze gruntowej, podkreślił, że wystarczy, aby sprawca powoływał się na wpływy w instytucji państwowej i podjął się załatwienia sprawy za łapówkę. Nie trzeba naprawdę mieć wpływów ani nawet rozpocząć załatwiania sprawy - podkreśliła sędzia Dorota Radlińska, uzasadniając wyrok.
Sąd podkreślił, że to skazany Andrzej K. po tym, jak latem 2006 r. poznał się ze swym wspólnikiem - Piotrem Rybą, jako pierwszy opowiadał biznesmenom, że dzięki swoim znajomościom w resorcie rolnictwa może tam załatwić dowolną sprawę. - W rozmowie na kortach z trzema biznesmenami mówił, że szuka osób, które miały problemy z załatwianiem spraw w tym ministerstwie, a on się tego podejmie za pewną opłatą za pośrednictwo. Później Andrzeja Leppera na krótko odwołano z funkcji wicepremiera. Wtedy Andrzej K. powiadomił biznesmenów, że stracił możliwości załatwienia spraw. Gdy Lepper został przywrócony na stanowisko, K. poinformował, że znów może sprawy załatwić - mówiła sędzia Radlińska.
Mając takie wiadomości, CBA podjęło decyzję o rozpoczęciu akcji specjalnej: agent Biura, udając biznesmena, zgłosił się do Andrzeja K. jako zainteresowany załatwieniem odrolnienia ziemi na Mazurach. K. początkowo żądał łapówki 6 mln zł, a potem oświadczył, że może "zejść z ceny" do 2,7 mln zł. "W ocenie sądu oskarżeni Ryba i K. działali wspólnie i w porozumieniu, i dopuścili się płatnej protekcji" - stwierdził sąd.Obrońcy zapowiadają apelacje
Obrońcy skazanego w aferze gruntowej na 2,5 roku więzienia Piotra Ryby zapowiedzieli apelację. - Sąd nie udźwignął tej sprawy - oświadczył mec. Mariusz Paplaczyk. Apelacji nie wyklucza także prokurator Andrzej Piaseczny, który żądał dla Ryby kary 4 lat więzienia. O odwołaniu myśli też skazany na grzywnę Andrzej K., bo nie chce płacić ponad 7 tys. zł kosztów sądowych.
- Rozstrzygnięto o legalności akcji CBA bez zaglądania do kuchni, a w kuchni był bałagan - mówił broniący Ryby mec. Wojciech Wiza. On i adwokat Paplaczyk będą występować o pisemne uzasadnienie wyroku.
PAP, arb