"Skrzypczak przyznał się do błędu"
Wyjaśniając oburzenie Skrzypczaka po „męskiej rozmowie" zrelacjonował jej przebieg: - Skrzypczak powiedział, że uznaje racje, że miejsce i czas jego wypowiedzi były niewłaściwe. Mówiliśmy także o formie, która także była niewłaściwa. Nie znajduję bardziej adekwatnego określenia, jak uznanie własnego błędu. W czwartek gen. Skrzypczak skrytykował takie sformułowanie. Uznał, że szef resortu obrony źle przytoczył treść rozmowy.
Mógł dowodzić dalejKlich zapewnił, że Skrzypczak mógł liczyć na jego poparcie w staraniach o kolejną kadencję na stanowisku dowódcy wojsk lądowych. – Miał moje zapewnienie o tym, że będę go rekomendował. To się zmieniło w związku z ostatnim wystąpieniem generała Skrzypczaka – wyjaśnił Klich. Odparł w ten sposób zarzuty Skrzypczaka, który twierdził, że od pewnego czasu czuł się w MON jak persona non grata: – Nie ma większego wyrazu zaufania, niż przedstawienie rekomendacji. W prognozie rozwoju indywidualnego żołnierza jest zapisane, że wyobrażam sobie dla niego kolejną kadencję na stanowisku. Nie wiem na czym polega ta nieufność – dodał.
Następcę generała wyznaczy prezydentKlich nie chciał powiedzieć, kto zostanie następcą Skrzypczaka. – Decyzja o tym należy do prezydenta – uciął temat minister.
TVP.Info, arb