Prezydent Lech Kaczyński skrytykował działaczy NSZZ Solidarność, którzy zamierzają od piątkowego popołudnia do niedzielnego wieczora pikietować pod domem Donalda Tuska w Sopocie. - Nie można naruszać pewnych granic - powiedział prezydent, który zwrócił uwagę, że protest najboleśniej odczuje rodzina szefa rządu.
Lech Kaczyński podkreślił jednocześnie, że rozumie oburzenie związkowców z "Solidarności", którzy chcą protestować przeciwko zwolnieniom związanym z restrukturyzacją Stoczni w Gdańsku. Prezydent stwierdził, że związkowcy mają "300, a nawet 1000 procent powodów", żeby strajkować, jednak sposób protestu jaki sobie wybrali jest nieodpowiedni. - Można protestować, czasami trzeba, ale jednak nie pod prywatnym mieszkaniem - podkreślił prezydent. - Mówię to z całą przyjaźnią dla moich przyjaciół z Solidarności. Takich rzeczy nie róbmy - dodał.
"Solidarność" chce wyższych odpraw
"Solidarność" chce wyższych odpraw
Stoczniowcy protestują przed domem premiera w związku z zapowiedziami ukraińskich właścicieli Stoczni w Gdańsku o zwolnieniach grupowych, które mają objąć 300 osób. Zwolnieni mają otrzymać w zależności od stażu pracy odprawy w wysokość trzech, dwóch lub jednej pensji. Tymczasem Solidarność domaga się, by zwalniani otrzymali odszkodowania w wysokości od 20 do 60 tys. zł, ofertę szkoleń zawodowych oraz zasiłek na czas przekwalifikowania się i poszukiwania zatrudnienia, podobnie jak objęci tzw. specustawą stoczniową pracownicy zwalniani ze stoczni w Gdyni i Szczecinie.
PAP, arb