Lewica chce stworzyć Radę Konstytucyjną

Lewica chce stworzyć Radę Konstytucyjną

Dodano:   /  Zmieniono: 
Klub Lewicy ponowił propozycję powołania w Sejmie Rady Konstytucyjnej, która dokonałaby przeglądu zapisów obecnie obowiązującej ustawy zasadniczej i opracowała rekomendacje dotyczące ewentualnych jej zmian. Lewica chce, by projektem uchwały w tej sprawie zajął się Sejm na przyszłotygodniowym posiedzeniu.

Wicemarszałek Sejmu Jerzy Szmajdziński wyjaśniał, że Radą Konstytucyjną miałby kierować marszałek Sejmu, a w jej skład wchodziliby też byli i obecni: prezydenci, premierzy, marszałkowie Sejmu i Senatu, prezesi Trybunału Konstytucyjnego oraz Rzecznicy Praw Obywatelskich.

W Radzie zasiedliby ponadto: wicemarszałkowie obu izb parlamentu i szefowie klubów parlamentarnych obecnej kadencji. a także Przewodniczący Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego, która w latach 1993-97 pracowała nad projektem obecnej ustawy zasadniczej

Gwarancja rzetelnych zmian

- Wydaje się, że w takim składzie można dokonać rzetelnej analizy, postawić diagnozę, a także zaproponować niezbędne zmiany, które musiałyby podlegać uzgodnieniom politycznym - podkreślił Szmajdziński. Polityk SLD Przekonywał, że w Konstytucji konieczne są zmiany, ale muszą to być zmiany uporządkowane, które poprawią ustawę zasadniczą, uzupełnią ją i które - jeśli będą dotyczyły zmian ustrojowych - zostaną poprzedzone referendum.

Jest co poprawiać

Zdaniem posła Lewicy, szefa sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka Ryszarda Kalisza, w obecnej konstytucji niektóre przepisy są "kontrefektywne". Zaliczył do nich m.in. artykuł dotyczący wymogu 50-procentowej frekwencji, by wiążący był wynik referendum ogólnokrajowego. - Przy doświadczeniu 20 lat widać, że uzyskanie takiej frekwencji jest niezwykle trudne, dlatego referendum w Polsce jest zarządzane bardzo rzadko. Gdyby obniżyć ten próg frekwencji dla wyniku wiążącego do 30 proc., do 20 proc., albo znieść, to być może demokracja bezpośrednia byłaby w Polsce częstsza i obywatele w większej liczbie przypadków mogliby się wypowiedzieć - powiedział Kalisz.

Polityk Lewicy proponuje ponadto stworzyć - na wzór prawa amerykańskiego - specjalną delegację w konstytucji do tego, aby parlament mógł - w trybie przepisów o zmianie konstytucji - uchwalać ustawy konstytucyjne, zawierające przepisy związane z naszym członkostwem w UE. W opinii szefa komisji sprawiedliwości, warto rozważyć też pomysł, by prezydent miał prawo złożenia w Sejmie wniosku o wotum nieufności dla rządu. - Jeżeli są konflikty w partii rządzącej, bądź odchodzi jeden z członów koalicji rządzącej, i nie ma już większości to, żeby nie było tego okresu zarządzania, być może prezydent powinien mieć prawo wnioskowania o wotum zaufania dla rządu. Jeśli rząd nie uzyskałby wotum zaufania, prezydent miałby prawo do rozwiązania parlamentu - mówił Kalisz.

Polityk Lewicy wątpi przy tym w sens obniżenia liczby głosów potrzebnych w Sejmie do odrzucenia prezydenckiego weta, co w zeszłym tygodniu zaproponował były prezes Trybunału Konstytucyjnego Marek Safjan. Przypomniał, że w tzw. Małej Konstytucji z 1992 r. większość ta wynosiła dwie trzecie głosów, w obecnej ustawie zasadniczej zmniejszono ją do trzech piątych głosów. - Tego rodzaju weto jest potrzebne, bo istotą tej konstytucji jest porozumiewanie się. Rząd, przed uchwaleniem ustawy powinien również konsultować się z prezydentem i przekonać go do racji tej ustawy - podkreślił Kalisz.


I tak głosują parlamentarzyści

Wstępne zainteresowanie propozycją Lewicy wyraził w czwartek wiceszef PO Waldy Dzikowski. Nie wykluczył, że Platforma mogłaby ją poprzeć, ale - jak zastrzegł - trzeba się zastanowić, czy nie lepiej, aby nad zmianami w ustawie zasadniczej pracowała na przykład komisja nadzwyczajna.

- To co proponuje Lewica, to nie jest żadna nowość. Sami podnosiliśmy już wielokrotnie, że dobrze byłoby poważnie zastanowić się nad pewnymi kwestiami konstytucyjnymi. Ważne tylko, żeby była zgoda większości sejmowej na taki dialog o konstytucji" - powiedział Dzikowski.

Jako pomysł zasługujący na uwagę określił inicjatywę Lewicy Janusz Piechociński z PSL, ponieważ - jego zdaniem - w Polsce nie wykorzystuje się potencjału i doświadczeń byłych wysokich przedstawicieli państwowych. "Dorobek tych ludzi jest bezcenny" - podkreślił Piechociński. Według posła PSL, powołanie Rady Konstytucyjnej jest jednak kwestią techniczną. - Wcześniej czy później i tak wszystkie organa doradcze idą do kuchni Zgromadzenia Narodowego. Ci ludzie mogą doradzać, ale i tak głosują parlamentarzyści - zaznaczył Piechociński.

Wątpliwości w sprawie ewentualnego powołania w Sejmie Rady Konstytucyjnej ma poseł PiS Łukasz Zbonikowski, który zasiada w prezydium działającej już w Sejmie komisji do rozpatrzenia poselskich projektów ustaw o zmianie konstytucji. Jego zdaniem, to właśnie ta komisja powinna zająć się zmianami w ustawie zasadniczej.

- Dyskusja nad zmianami w konstytucji i przyszłością ustroju jest potrzebna, ale mam wątpliwości czy powołanie Rady Konstytucyjnej to najlepszy pomysł - podkreślił poseł PiS. Zbonikowski ocenił, że skład Rady nie gwarantuje, że nie dojdzie w niej do "politycznej przepychanki" zamiast prac nad zmianami w konstytucji.

PAP, arb