- Komendant zaprosił jedynie przedstawicieli MSWiA, KGP, a także innych służb, m.in. straży granicznej - powiedział pytany o tę sprawę rzecznik komendanta stołecznego Marcin Szyndler.
Policja bada sprawę
Okoliczność całej sprawy wyjaśnia obecnie biuro kontroli KGP. Żródła zbliżone do policji podają, że ze wstępnych ustaleń wynika, że Han Baohua zaprosił przewodniczący klubu turystyczno-krajoznawczego "Tylko dla Orłów" przy Niezależnym Samorządnym Związku Zawodowym Policjantów KSP. - Mogę tę informację potwierdzić - zaznaczył pytany o to Szyndler.
Rzecznik komendanta głównego Mariusz Sokołowski zwrócił uwagę, że na pikniku policyjnym było kilkaset osób - m.in. policjanci, pracownicy cywilni policji i ich rodziny. W imprezie brali też udział goście, których funkcjonariusze zapraszali. - Każdy policjant przychodzący z zaproszoną osobą na policyjną imprezę powinien wiedzieć z kim można się zadawać a z kim nie powinno się utrzymywać kontaktów. Jeśli pojawiają się jakiekolwiek informacje, że jest to osoba związana ze środowiskiem przestępczym to sprawą tą zajmuje się Biuro Spraw Wewnętrznych KGP - dodał Sokołowski.
Bez nadużycia uprawnień
Policja odrzuca również oskarżenia dziennikarzy "Polityki" o nadużycie uprawnień związane z faktem, że zdaniem autorów artykułu impreza policyjna była ochraniana przez funkcjonariuszy na służbie. Szyndler tłumaczy, że Muzeum Gazownictwa, na terenie którego odbył się piknik "jest monitorowany i posiada własną ochronę". - Policjanci w mundurach, którzy byli przed bramą to przedstawiciele organizatora. W tym samym czasie zaledwie dwie ulice dalej w Muzeum Powstania Warszawskiego odbywał się też koncert "Pamiętamy '44", który był zabezpieczany przez policjantów z sił patrolowych - wyjaśnia rzecznik komendanta stołecznego. Także Sokołowski podkreśla, że na sali było wielu policjantów w mundurach, ale byli oni uczestnikami pikniku.
KGP lubi Chińczyków?
Autorzy artykuły w "Polityce" napisali, że początkowo ich informatorzy twierdzili, iż na imprezie będzie "pewien Chińczyk rozpracowywany wcześniej przez Europol" w związku z podejrzeniem o kontakty z chińskimi grupami przestępczymi. Zaznaczyli też, że "do Wólki Kosowskiej kiedyś często wpadały znienacka policyjne i celne ekipy" w poszukiwaniu towaru pochodzącego z przemytu, a teraz - jak twierdzą ich informatorzy - "policja przestała Chińczyków nachodzić".
PAP, arb