Kryzys gospodarczy poskutkował innowacyjnym pomysłem szefów dyplomacji Polski, Węgier, Czech i Słowacji. Niebawem na budynkach placówek dyplomatycznych w krajach środkowej Azji, Czarnej Afryki oraz Ameryki Południowej zawisną tabliczki z napisem: „Ambasada Grupy Wyszechradzkiej”. Możliwe jest też powstanie wspólnych konsulatów wydających wizy w poradzieckich krajach WNP – podaje „Gazeta Wyborcza”.
– Będziemy pionierami wspólnej unijnej dyplomacji, a głos Grupy Wyszehradzkiej zabrzmi w UE donośniej. Będzie też można mówić o tworzeniu środkowoeuropejskiej marki – zapewnia przedstawiciel polskiego ministerstwa spraw zagranicznych. – Polska w pełni popiera ten pomysł – mówi rzecznik rodzimego MSZ, Piotr Paszkowski. Szczegóły mają zostać omówione podczas tegorocznego sopockiego szczytu.
Wzorzec skandynawski oraz globalny kryzys
Inspiracją dla tego typu działań był przykład państw skandynawskich, które tworzyły wspólne ambasady nie tylko w odległych krajach. Szwedzcy, Norwescy, Fińscy, Duńscy oraz Islandzcy dyplomaci pracują w ramach jednego przedstawicielstwa chociażby w Berlinie.
Dyplomaci z państw Grupy Wyszechradzkiej nie ukrywają, że do tej inicjatywy przywiódł ich również kryzys gospodarczy. – W tym roku musiałem zamknąć cztery ambasady i osiem konsulatów. To samo zrobili moi koledzy z Polski, Czech i Słowacji. W kilku ważnych zakątkach świata tracimy przedstawicielstwa. Nie wydaje się wiz, nie ma kontaktów, na mapie pojawiają się kolejne czarne dziury – informuje szef węgierskiego MSZ Péter Balázs.
Wspólnota skutecznym rozwiązaniem
– Chcemy, by sprawy toczyły się szybko. Trzeba dogadać się w sprawie sposobu zamykania ambasad i konsulatów. Już teraz nie można dopuścić, by np. z Laosu czy Nowej Zelandii wycofała się cała czwórka. Jeden kraj musi zostawić swoje przedstawicielstwo – mówi rzecznik słowackiego MSZ Peter Staňo.
Techniczne szczegóły przedsięwzięcia zdradza węgierski minister spraw zagranicznych. – Zasada jest prosta. Wspólnie wynajmowalibyśmy budynek, dzielilibyśmy go na cztery części. Wspólne byłyby recepcja i okienko przyjmujące wnioski wizowe. I oczywiście ochrona i sprzątaczki – informuje Balázs.
Przedstawiciel czeskiego MSZ, Jiři Beneš mówi, że w jego resorcie sporządzana jest już lista krajów, w których czescy dyplomaci mogliby się przenieść do wspólnych placówek. Z kolei minister Balázs narzeka na ograniczony zasięg węgierskich dyplomatów w chwili obecnej. – Węgry w centralnej Azji mają tylko dwie ambasady, po kilka w południowej Afryce i Ameryce Łacińskiej. To wielkie kontynenty, tam trzeba po prostu być. Grupa Wyszechradzka może w tym pomóc – twierdzi węgierski minister.
Profesjonalna unijna dyplomacja
Inicjatywa środkowoeuropejskich dyplomatów jest kompatybilna z koncepcjami Unii Europejskiej. W traktacie lizbońskim – czekającym na ratyfikację w październikowym referendum w Irlandii – znajduje się istotny zapis o utworzeniu unijnej służby dyplomatycznej.
– Nasz pomysł się z tym uzupełnia. Węgrzy będą wspierać tworzenie unijnej dyplomacji podczas swojej prezydencji w od zimy 2011 r. Gdy przejmiemy od nich pałeczkę pół roku później, będziemy to kontynuować. Mam nadzieję, że wówczas pierwsze wyszehradzkie konsulaty i ambasady będą już działać – mówi polski dyplomata.
Pozostaje jedynie pytanie, czy po ostatnich sporach wokół węgierskiej mniejszości na Słowacji dyplomaci obydwu krajów będą w stanie nawiązać efektywną współpracę? Takich wątpliwości nie ma Peter Staňo. – Jesteśmy profesjonalistami – zapewnia rzecznik słowackiego ministerstwa. O powodzeniu współpracy przekonany jest również minister Balázs.
„Gazeta Wyborcza", js
Wzorzec skandynawski oraz globalny kryzys
Inspiracją dla tego typu działań był przykład państw skandynawskich, które tworzyły wspólne ambasady nie tylko w odległych krajach. Szwedzcy, Norwescy, Fińscy, Duńscy oraz Islandzcy dyplomaci pracują w ramach jednego przedstawicielstwa chociażby w Berlinie.
Dyplomaci z państw Grupy Wyszechradzkiej nie ukrywają, że do tej inicjatywy przywiódł ich również kryzys gospodarczy. – W tym roku musiałem zamknąć cztery ambasady i osiem konsulatów. To samo zrobili moi koledzy z Polski, Czech i Słowacji. W kilku ważnych zakątkach świata tracimy przedstawicielstwa. Nie wydaje się wiz, nie ma kontaktów, na mapie pojawiają się kolejne czarne dziury – informuje szef węgierskiego MSZ Péter Balázs.
Wspólnota skutecznym rozwiązaniem
– Chcemy, by sprawy toczyły się szybko. Trzeba dogadać się w sprawie sposobu zamykania ambasad i konsulatów. Już teraz nie można dopuścić, by np. z Laosu czy Nowej Zelandii wycofała się cała czwórka. Jeden kraj musi zostawić swoje przedstawicielstwo – mówi rzecznik słowackiego MSZ Peter Staňo.
Techniczne szczegóły przedsięwzięcia zdradza węgierski minister spraw zagranicznych. – Zasada jest prosta. Wspólnie wynajmowalibyśmy budynek, dzielilibyśmy go na cztery części. Wspólne byłyby recepcja i okienko przyjmujące wnioski wizowe. I oczywiście ochrona i sprzątaczki – informuje Balázs.
Przedstawiciel czeskiego MSZ, Jiři Beneš mówi, że w jego resorcie sporządzana jest już lista krajów, w których czescy dyplomaci mogliby się przenieść do wspólnych placówek. Z kolei minister Balázs narzeka na ograniczony zasięg węgierskich dyplomatów w chwili obecnej. – Węgry w centralnej Azji mają tylko dwie ambasady, po kilka w południowej Afryce i Ameryce Łacińskiej. To wielkie kontynenty, tam trzeba po prostu być. Grupa Wyszechradzka może w tym pomóc – twierdzi węgierski minister.
Profesjonalna unijna dyplomacja
Inicjatywa środkowoeuropejskich dyplomatów jest kompatybilna z koncepcjami Unii Europejskiej. W traktacie lizbońskim – czekającym na ratyfikację w październikowym referendum w Irlandii – znajduje się istotny zapis o utworzeniu unijnej służby dyplomatycznej.
– Nasz pomysł się z tym uzupełnia. Węgrzy będą wspierać tworzenie unijnej dyplomacji podczas swojej prezydencji w od zimy 2011 r. Gdy przejmiemy od nich pałeczkę pół roku później, będziemy to kontynuować. Mam nadzieję, że wówczas pierwsze wyszehradzkie konsulaty i ambasady będą już działać – mówi polski dyplomata.
Pozostaje jedynie pytanie, czy po ostatnich sporach wokół węgierskiej mniejszości na Słowacji dyplomaci obydwu krajów będą w stanie nawiązać efektywną współpracę? Takich wątpliwości nie ma Peter Staňo. – Jesteśmy profesjonalistami – zapewnia rzecznik słowackiego ministerstwa. O powodzeniu współpracy przekonany jest również minister Balázs.
„Gazeta Wyborcza", js