Obrona wniosła zażalenie na tę decyzję, argumentując je złym stanem zdrowia b. posła; chce, by był leczony w szpitalu na wolności. Łyżwiński narzeka m.in. na bóle kręgosłupa, ma też niesprawną lewą nogę; porusza się na wózku inwalidzkim.
SA nie uwzględnił jednak tego zażalenia. Uznał, że nadal pozostają aktualne przesłanki do stosowania aresztu, czyli obawa matactwa i zagrożenie surową karą. "Sąd uznał, że jest obawa, iż oskarżony może unikać wymiaru sprawiedliwości przez nadużywanie w tym celu możliwości usprawiedliwiania nieobecności na rozprawach płynących z jego nie najlepszego stanu zdrowia" - powiedziała rzeczniczka sądu Elżbieta Łopaczewska.
Sąd przytoczył m.in. fakt, że kiedy oskarżony miał zapewnione uczestnictwo w rozprawie poprzez wideokonferencję z aresztu, nie wyraził na to zgody. Zdaniem sądu takie postępowanie wskazuje na utrudnianie zakończenia postępowania. SA zaznaczył także, że dyrektor Zakładu Karnego ma obowiązek powiadomić sąd, jeśli przebywanie oskarżonego w areszcie mogłoby zagrażać jego zdrowiu. Takiej sytuacji dotąd nie było. "Jeśli jednak by się pojawiła, to sąd w każdej chwili będzie mógł podjąć decyzję co do tego środka zapobiegawczego" - zapewniła sędzia.
Proces w sprawie seksafery toczy się przed piotrkowskim sądem od maja ub. roku. Łyżwiński oskarżony jest m.in. o zgwałcenie kobiety, a szef Samoobrony Andrzej Lepper o "żądanie i przyjmowanie korzyści o charakterze seksualnym" od działaczek partii. Liderowi Samoobrony grozi kara do ośmiu, a Łyżwińskiemu do 10 lat więzienia. Obaj politycy nie przyznają się do winy i dotąd nie składali wyjaśnień. W procesie zeznania złożyły dotychczas cztery osoby z pięciu pokrzywdzonych; sąd przesłuchał także kilkudziesięciu świadków.pap, em