Kiszczak złamał PRL-owskie prawo

Kiszczak złamał PRL-owskie prawo

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czesław Kiszczak jest winny dyskryminacji wyznaniowej przy okazji zwolnienia milicjanta ze służby w 1985 roku za posłanie córki do pierwszej komunii św. - uznał Sąd Okręgowy w Warszawie, jednocześnie umarzając sprawę na mocy amnestii z 1989 roku.
Sąd uznał, że zarzut, iż Kiszczak dopuścił się dyskryminacji wyznaniowej, jest w pełni uzasadniony. Podkreślił, że decyzji o wydaleniu ze służby milicjanta Romualda K. z Koszalina nie mógł podpisać nikt inny, co - jak zaznaczył - wynika z zeznań dwóch, przesłuchanych świadków: Lechosława Stemplewskiego i Włodzimierza Muranowskiego, pełniących w 1985 roku odpowiednio funkcje dyrektora departamentu kadr MSW oraz zastępcy szefa służby ds. kadr i doskonalenia zawodowego.

Decydował Kiszczak

Decyzja została podjęta na podstawie ustawy z 1959 roku o służbie funkcjonariuszy MO ze względu na ważny interes służby. Muranowski zeznał, że "ważny interes służby to był jedyny przypadek w zakresie zwolnienia, którego minister nie mógł przekazać niższym przełożonym". - Czesław Kiszczak dopuścił się zbrodni komunistycznej. Faktyczną podstawę decyzji o wydaleniu ze służby było posłanie córki do pierwszej komunii św. - powiedział sędzia, uzasadniając wyrok. Podkreślił, że obowiązujący wówczas kodeks karny z 1969 roku zakazywał ograniczania praw ze względu na przynależność wyznaniową albo bezwyznaniowość.  W trakcie procesu Kiszczak nie przyznał się do zarzucanemu mu czynu, ale nie wykluczył, że taki rozkaz podpisał. Nie stawiał się osobiście na proces.

Winny i bezkarny

W wyroku sąd przypomniał, że oskarżony Czesław Kiszczak nie zakwestionował swojego podpisu. Sąd podzielił zasadność zarzutów prokuratorskich, nie podzielił jednak wniosku o karę. Prokurator wnioskował o 2 lata i 6 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata. Wnosił też o wymierzenie Kiszczakowi kary pieniężnej 150 stawek dziennych w wysokości 50 zł każda. Jednak sąd mimo stwierdzenia winy umorzył postępowanie, gdyż obecnie dyskryminacja wyznaniowa zagrożona jest karą do dwóch lat pozbawienia wolności, a do przestępstw zagrożonych karą do 2 lat pozbawienia wolności stosuje się przepisy amnestii z 1989 roku.

Prokurator dr Krzysztof Bukowski z delegatury IPN w Koszalinie powiedział, że wniesienie apelacji rozważy po przeanalizowaniu ustnych motywów uzasadnienia wyroku. - Samo stwierdzenie winy oskarżonego już jest dużym osiągnięciem - zaznaczył.

PAP, arb