Decydował Kiszczak
Decyzja została podjęta na podstawie ustawy z 1959 roku o służbie funkcjonariuszy MO ze względu na ważny interes służby. Muranowski zeznał, że "ważny interes służby to był jedyny przypadek w zakresie zwolnienia, którego minister nie mógł przekazać niższym przełożonym". - Czesław Kiszczak dopuścił się zbrodni komunistycznej. Faktyczną podstawę decyzji o wydaleniu ze służby było posłanie córki do pierwszej komunii św. - powiedział sędzia, uzasadniając wyrok. Podkreślił, że obowiązujący wówczas kodeks karny z 1969 roku zakazywał ograniczania praw ze względu na przynależność wyznaniową albo bezwyznaniowość. W trakcie procesu Kiszczak nie przyznał się do zarzucanemu mu czynu, ale nie wykluczył, że taki rozkaz podpisał. Nie stawiał się osobiście na proces.
Winny i bezkarny
W wyroku sąd przypomniał, że oskarżony Czesław Kiszczak nie zakwestionował swojego podpisu. Sąd podzielił zasadność zarzutów prokuratorskich, nie podzielił jednak wniosku o karę. Prokurator wnioskował o 2 lata i 6 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata. Wnosił też o wymierzenie Kiszczakowi kary pieniężnej 150 stawek dziennych w wysokości 50 zł każda. Jednak sąd mimo stwierdzenia winy umorzył postępowanie, gdyż obecnie dyskryminacja wyznaniowa zagrożona jest karą do dwóch lat pozbawienia wolności, a do przestępstw zagrożonych karą do 2 lat pozbawienia wolności stosuje się przepisy amnestii z 1989 roku.
Prokurator dr Krzysztof Bukowski z delegatury IPN w Koszalinie powiedział, że wniesienie apelacji rozważy po przeanalizowaniu ustnych motywów uzasadnienia wyroku. - Samo stwierdzenie winy oskarżonego już jest dużym osiągnięciem - zaznaczył.
PAP, arb