Szwajcarski delegat w Zgromadzeniu Parlamentarnym RE stwierdził, że Polacy ani sam Cimoszewicz "nie powinni być smutni ani sfrustrowani porażką". - Mogę powiedzieć Polakom, że Cimoszewicz zrobił tak znakomitą i bogatą kampanię, że socjaldemokraci z żadnego innego państwa, w tym także Szwajcarii, nie zdołali z nim wygrać - podkreślił Gross. - Czasem nie jest się winnym swojej porażki. To rywalizacja - dodał.
Legia nie wygra z Barceloną
Gross przyznał, że nie jest zaskoczony zwycięstwem Thorbjoerna Jaglanda w starciu z Cimoszewiczem. Jego zdaniem, składa się na to "wiele przyczyn". - Jagland zaczął kampanię przed rokiem, a Cimoszewicz kilka miesięcy temu. Norweg wydał ogromne sumy pieniędzy na kampanię przedwyborczą, odwiedził każdą stolicę dwa czy trzy razy. Znał od dawna wszystkie rządy państw, miał w nich dużo kontaktów, ponieważ był wcześniej premierem i ministrem spraw zagranicznych - wyliczał Gross. Jego zdaniem kluczowe znaczenie miała jednak dużo silniejsza pozycja Norwegii od Polski na arenie międzynarodowej. - Norwegia jest bardzo bogatym krajem, który wydaje wielkie środki na politykę zagraniczną - trzy razy więcej niż Szwajcaria - podkreślił. - W piłce nożnej Legia Warszawa nie może wygrać z FC Barcelona czy Realem Madryt - zaznaczył Gross. Ale jego zdaniem Cimoszewicz nie ma powodów do wstydu, gdyż "nie przegrał 0:3".
Nie chodziło o Buzka
Pytany, czy o słabym poparciu dla polskiego kandydata mogła zdecydować jego rzekoma niechęć do Rosji, jak twierdzili niektórzy, Gross zaprzeczył, mówiąc: - Może Lech Kaczyński jest antyrosyjski, ale nie Cimoszewicz. Dodał, że polski kandydat w wyważony sposób wypowiadał się o Rosji i pod tym względem nie różnił się od Jaglanda.
Gross zauważył też, że na wyborze niektórych delegatów w RE mogła zaważyć obawa przed oddaniem kolejnego ważnego stanowiska w Europie Polakowi po niedawnym wyborze Jerzego Buzka na szefa Parlamentu Europejskiego. Dodał jednak, że "nie było to takie ważne przy głosowaniu".
PAP, arb