Zdaniem prof. Kazimierza Kika premier wyciągnął wnioski ze swych wcześniejszych, nieco pochopnych decyzji np. w sprawie ministra Ćwiąkalskiego, kiedy to szybka dymisja została odebrana jako błąd. "Poza tym widać, że afera hazardowa jest inspirowana przez Centralne Biuro Antykorupcyjne i Tusk nie chce stworzyć precedensu, że poddaje się tego rodzaju politycznym manipulacjom, bez żadnej dyskusji, debaty, przeprowadzenia dochodzenia. Gdyby afera hazardowa nie miała znamion insynuacji i gry politycznej, to Tusk podjąłby decyzję szybciej. Powinnyśmy jednak pamiętać, że premier Tusk wiedział o całej sprawie już od sierpnia i nie może być mowy o zaskoczeniu i zdziwieniu z jego strony. Jego zachowanie teraz jest więc pewnego rodzaju przedstawieniem dla publiczności" - uważa Kik.
Prof. Ryszard Markowski z PAN w rozmowie z PAP podkreślił, że premier nie mógł nie polecieć z wcześniej umówioną wizytą do Berlina i dlatego odłożył decyzję w sprawie Drzewieckiego na później.
Markowski zaznaczył, że dla niego zarówno wyjaśnienia Zbigniewa Chlebowskiego, jak i ministra sportu Mirosława Drzewieckiego w sprawie prac nad tzw. ustawą hazardową były nieprzekonujące. "Jestem jednak wstanie sobie wyobrazić, że niczego poza grubą niezręcznością mogło nie być. Dlatego można poczekać, zobaczyć jak się wszystko wyjaśni" - dodał.
Eugeniusz Kłopotek (PSL), uważa, że przełożenie decyzji o ewentualnej dymisji, to dobre posunięcie premiera. "Niewątpliwie jest to dla premiera bardzo trudny moment. W obronie ministra Drzewieckiego jest kilka punktów słabych, na co premier zresztą zwrócił uwagę. Podzielam jednak obawy premiera Tuska, że w ostatnich latach w naszym kraju nie raz tak bywało, że służby specjalne wykorzystywane były do celów politycznych. Mam wrażenie, że afera hazardowa jest odpowiedzią Mariusza Kamińskiego na zapowiedź ministra Czumy, że chce za pośrednictwem prokuratury postawić zarzuty Kamińskiemu w sprawie afery gruntowej. Te sprawy muszą być wyjaśnione i to na pewno nie poprzez działanie sejmowych komisji" - powiedział Kłopotek.
Joachim Brudziński (PIS) w zwłoce premiera widzi pewnego rodzaju oczekiwanie na reakcję społeczną.
"Wszystko wskazuje na to, że premier chce podejmować decyzje w oparciu o badania opinii publicznej. Dzisiaj nie zdecydował się jasno określić swojego stanowiska, bo czeka na reakcję społeczną na tę rozpaczliwą próbę tłumaczenia się ministra Drzewieckiego, jaką obserwowaliśmy na sobotniej konferencji prasowej. Tusk zasłania się rządem, chce aby odpowiedzialność za podjęcie decyzji rozłożyła się na cały rząd. Tymczasem to on właśnie odpowiada osobiście za skład tego rządu. Pan premier musi zmierzyć się z tą największą aferą na szczytach władzy, z jaka mamy obecnie do czynienia. Jest czymś niezwykle niepokojącym, że premier polskiego rządu zamiast podziękować funkcjonariuszom CBA, rzuca gromy pod adresem tej instytucji, próbując straszyć ich za wykrycie nieprawidłowości o skali wielokrotnie przekraczającej aferę Rywina. Premier powinien pogratulować CBA skuteczności" - uważa Brudziński.
Zdaniem Jolanty Szymanek-Deresz (SLD) premier gra na czas, aby opadły towarzyszące aferze hazardowej emocje. "Premier próbuje stworzyć pozory, że sprawa jest trudna, że musi się nad nią zastanowić do wtorku, ale wydaje mi się, że pozostawi ministra Drzewieckiego na stanowisku. Kiedy chodziło o dymisję prof. Ćwiąkalskiego decyzja premiera była natychmiastowa, podobnie w sprawie senatora (Tomasza) Misiaka. Natomiast myślę, że premier odwoła Mariusza Kamińskiego. Przekonujemy się, że CBA angażowało się w politykę, kreowało akcje i świętowało sukcesy w sytuacjach, które samo stworzyło" - powiedziała posłanka SLD.
Grzegorza Dolniaka (PO) nie dziwi natomiast, że premier chce poznać wszystkie okoliczności tej sprawy i wysłuchać opinii specjalistów. "Rada ministrów jest do tego doskonałą okazją, stąd wtorkowy termin. Nie należy się też dziwić, że premier chce zapobiec upolitycznieniu CBA. Miał to być organ wolny od wpływu bieżącej polityki, politycznego koniunkturalizmu. Jeżeli dostrzegamy, że CBA podporządkowuje swoją działalność interesom jakiejś jednej partii politycznej, to nie spełnia ono swej roli" - powiedział Dolniak.pap, keb