Minister Czuma powiedział, że powiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Zbigniewa Chlebowskiego i Mirosława Drzewieckiego otrzymał 21 września od Mariusza Kamińskiego z CBA. Wcześniej nic nie wiedział o tej sprawie. Mimo, jak to określił, "mizerii" tych dokumentów, natychmiast, jeszcze przed artykułem w "Rzeczypospolitej" skierował sprawę do prokuratury. - Czynności wyjaśniające są już podjęte od czwartku ubiegłego tygodnia - powiedział.
Brak śladu działania funkcjonariuszy CBA
Czuma powtórzył, że w materiałach CBA brak jest źródłowych informacji, pełnego stenogramu i brak nośnika, na którym nagrano podejrzewanych.- Uderzający jest brak jakiegokolwiek śladu działania funkcjonariuszy CBA, którzy pracują nad tym od lipca zeszłego roku, a więc rok i dwa miesiące, jakiegokolwiek śladu badania stanu majątkowego osób podejrzewanych, dotarcia do wysokości konta, badania fluktuacji sytuacji materialnej osób podejrzewanych. W działaniu korupcyjnym to jest po prostu podstawowa czynność - mówił Czuma.
Powtórzył też to co powiedział już kilka dni temu, że materiały CBA "nie wskazują na winę" Drzewieckiego i Chlebowskiego. - Co innego jest odpowiedzialność moralna, co innego polityczna. Ja jako prokurator muszę się skupić tylko i wyłącznie na odpowiedzialności prawno-karnej. I w świetle tej konstrukcji prawno-karnej, dopóki nie ma dowodów winy, muszę uważać każdego podejrzewanego człowieka za niewinnego - zaznaczył Czuma.
Dokumenty będą opublikowane
Minister zapowiedział, że dokumenty z podsłuchów zostaną opublikowane "jak tylko je dostanie". Piątkowe oświadczenie CBA, że czeka z tym na Prokuratora Generalnego, wynika z nieznajomości procedury karnej - uważa minister sprawiedliwości. - Dokument, który się nazywa zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Drzewieckiego i Chlebowskiego, który ja otrzymałem z CBA, może ujawnić, czyli uchylić klauzulę tajności, tylko twórca tego dokumentu czyli Mariusz Kamiński. On to uczynił już w piątek, dodając zupełnie niezrozumiały tekst, że reszta należy do mnie - powiedział Czuma.
- Ja nie mam żadnych dokumentów. Prokurator, któremu powierzyłem sprawę parę dni przedtem, już zanim w "Rzeczypospolitej" był artykuł, zwrócił się już do CBA o następne dokumenty i mam nadzieję, że je otrzyma - dodał Czuma.PAP, dar