Zmiany w sposobie prac rządu
Minister zapewnił też, że w związku z aferą dojdzie do zmian w regulaminie prac Rady Ministrów. Według niego, Rządowe Centrum Legislacji powinno uruchomić "dostępny publicznie przez internet system informacji o rządowym procesie legislacyjnym dotyczący ustaw, rozporządzeń Rady Ministrów i prezesa Rady Ministrów". Chodzi o to - tłumaczył - by informacje, obecnie rozproszone, o procesie legislacyjnym zebrać w jednym miejscu.
Kolejna zmiana - zapowiedział - miałaby zobowiązać resorty do przedstawiania "jednolitego stanowiska danego resortu w sprawie rozwiązań proponowanych w projektach tak, by było jasne, że te stanowiska są wspólnie przez cały resort wypracowane".
Nowy regulamin ma uniemożliwić "spowalnianie procesu legislacyjnego przez stosowanie nagminnie prawa zgłaszania wciąż nowych uwag". - Należy też usprawnić prace komisji prawniczej tak, aby nie wydłużały się nadmiernie - dodał.
Według Boniego w regulaminie Rady Ministrów należy również dookreślić obowiązki wnioskodawcy projektu na kolejnych etapach prac nad ustawą. Jego zdaniem konieczne jest przy tym "określenie odpowiedzialności za realizację ustaleń komitetu i podzielenie odpowiedzialności - wtedy, kiedy dokument trafia na posiedzenie komitetu - między ministra wnioskodawcę a przewodniczącego komitetu stałego".
Minister dodał, że należy też "rozważyć wprowadzenie przepisów sankcjonujących odpowiedzialność poszczególnych ministrów za brak terminowej realizacji przedsięwzięć legislacyjnych albo zaniechania w zakresie ciążących na nich obowiązków legislacyjnych, a także uchybień w procesie stanowienia prawa w tym naruszenia przepisów dotyczących trybu procesowania nad aktami prawnymi".Kłopoty z ustawą
- Ze spokojem patrząc, widać, że w każdej procedurze - w latach 2002-2003, 2006-2007, 2008-2009 - pojawiały się różnego rodzaju kwestie związane z wydłużaniem prac - przypominał Boni. Minister zwrócił uwagę, że pierwszy projekt poselski zgłoszony został 16 stycznia 2002 roku. Wtedy - jak podkreślił - mówiono o potrzebie opodatkowania ryczałtem automatów o niskiej wygranej na poziomie 600 euro rocznie, czyli 50 euro miesięcznie. Relacjonował, że w trakcie prac pojawiła się propozycja ówczesnego rządu, by ryczałt ten wynosił 200 euro miesięcznie, jednak w Sejmie w 2003 roku komisja nadzwyczajna przyjęła wniosek poseł Anity Błochowiak ponownie obniżający ryczałt do 50 euro.
- Z drugiej strony spójrzmy na inicjatywę poprzedniego rządu, wniesioną we wrześniu 2006 roku, kiedy rozpoczęto prace nad ustawą o grach i zakładach, gdzie wprowadzono propozycje dopłat i rozwiązania systemowe - mówił Boni. Wtedy - dodał - również pojawiły się spory między resortami i to spowodowało, że w listopadzie 2006 roku koordynację prac powierzono ówczesnemu wicepremierowi Przemysławowi Gosiewskiemu. - Zespół pracował nad znalezieniem rozwiązania w sprawach tej ustawy - mówił. Następnie przypomniał, że na przełomie kwietnia i maja 2007 roku ówczesna minister finansów Zyta Gilowska - jak to określił - "zniechęcona długotrwałym procesem prac nad tą ustawą" podjęła decyzję, by zapisy mówiące o zwiększeniu zryczałtowanego podatku od automatów o niskiej wygranej wprowadzić innym trybem. - Co zresztą zostało uczynione: 15 maja Rada Ministrów przyjęła projekt, 21 maja został skierowany do Sejmu i 7 września 2007 roku odbyło się nad nim głosowanie. Ustawa zwiększająca ten podatek ryczałtowy, który trwa do dziś - 180 euro - została wprowadzona - powiedział Boni.
Zawiodły przepisy?
Boni podkreślił, że w sprawie tzw. afery hazardowej miarą odpowiedzialności będzie odpowiedź na pytanie, czy istniał grunt podatny na przekroczenie standardów. - Czy nie do końca określony cel realizacji tego przedsięwzięcia nie tworzy takiego gruntu na ewentualne słabości procesu legislacyjnego, czy przeciąganie prac, związanych ze składaniem kolejnych wniosków, uwagami prawników nie mógł stworzyć gruntu dla nielegalnego lobbingu? - pytał minister.
"Odzyskamy zaufanie"
Minister przywołał słowa Abrahama Lincolna, który powiedział, że polityk jest odpowiedzialny za statek, a nie za falę. Tłumaczył, że właśnie dlatego polityk musi dbać, by mimo burz, a niekiedy groźniej ciszy na ocenach, tak sterować statkiem, aby dotrzeć do celu. - To z myślą o takim celu, o odpowiedzialności za statek, w tej sprawie trzeba wszystko wyjaśnić, rzetelnie, spokojnie, z pokorą wobec faktów, dogłębnie, aż do bólu, ale i do tej radości, jaka płynie z uzyskania prawdy. Wtedy dopiero buduje się fundament zaufania - podkreślił Boni. O tym, że rząd odzyska zaufanie Boni jest przekonany. - Panie premierze w imieniu wielu osób, administracji tego rządu, chcę pana zapewnić, że odzyskamy zaufanie - zakończył swoje wystąpienie minister.
Afera hazardowaW zeszłym tygodniu „Rzeczpospolita" ujawniła stenogramy rozmów nagranych przez CBA. Wynikało z nich, że były przewodniczący klubu PO Zbigniew Chlebowski oraz były minister sportu Mirosław Drzewiecki dążyli do wprowadzenia zmian w ustawie hazardowej, które były korzystne dla dwóch dolnośląskich biznesmenów działających w tej branży. Skarb Państwa mógł stracić na tych zmianach nawet pół miliarda złotych. W związku z aferą hazardową oprócz Drzewieckiego i Chlebowskiego stanowiska stracili również m.in. wicepremier Grzegorz Schetyna, minister sprawiedliwości Andrzej Czuma oraz wiceminister gospodarki Adam Szejnfeld. Najprawdopodobniej wyjaśnieniem sprawy zajmie się sejmowa komisja śledcza.
arb, PAP/bcz