Dlaczego marszałek Bronisław Komorowski (PO) zwolnił niespodziewanie z pracy szefową kancelarii Sejmu Wandę Fidelus-Ninkiewicz, pełniącą tę funkcję od 11 lat? Zdaniem "Rzeczpospolitej", odmówiła ona udziału w inwigilowaniu posłów.
Czy decyzja marszałka może mieć drugie dno, jak informuje gazeta? - Usłyszeliśmy, że marszałek Komorowski utracił do niej zaufanie - powiedział "Rz" Jerzy Budnik (PO), przewodniczący Komisji Regulaminowej, który zaznacza przy tym, że on ma dobrą opinię o pracy Fidelus-Ninkiewicz.
Jednak jeden z urzędników z sejmowej Kancelarii anonimowo powiedział gazecie, że Komorowski zażądał od niej przekazywania sprawozdań o wizytach u posłów, kogo przyjmują, jak często, kto nocuje w sejmowym hotelu i z kim prowadzą tu rozmowy.
Potwierdza to odwołana szefowa Kancelarii. - Nie ugięłam się, więc straciłam stanowisko - mówi. Jednak bezpośrednio po posiedzeniu komisji regulaminowej i spraw poselskich, na którym rozpatrywany była ta sprawa, Fidelus-Ninkiewicz twierdziła, że powodem jej odwołania jest jej spór z dyrektorem generalnym gabinetu marszałka Jaromirem Sokołowskim. "Chodzi o to, że szefem Kancelarii Sejmu może być jedna osoba, ta która podejmuje decyzje, i ta która podpisuje rachunki. Nie może dyrektor generalny przejąć administracji całej Kancelarii. Jeżeli chce przejąć administrację musi usiąść na moje miejsce i podpisywać rachunki" - oświadczył Fidelus-Ninkiewicz. "Nie podpisał jednego rachunku na złotówkę, a zaciąga zobowiązania" - mówiła szefowa Kancelarii Sejmu. Dodała też, że jest dyskryminowana i traktowana przez Sokołowskiego z pogardą.
W pisemnej odpowiedzi biuro prasowe Sejmu odpowiada, że słowa Fidelus-Ninkiewicz mijają się z prawdą, a dymisja Wandy Fidelus-Ninkiewicz spowodowana jest „stwierdzonymi, daleko idącymi nieprawidłowościami w systemie zarządzania i funkcjonowania hotelu poselskiego".
Jednak zdaniem „Rz", zarządzanie hotelem sejmowym od lat nie należy do obowiązków szefowej Kancelarii Sejmu, a do wiceszefa Kancelarii Dariusza Młotkiewicza.
Posłowie twierdzą, że ostatnio w hotelu sejmowym wszędzie pojawiły się kamery, a goście są sprawdzani. Kilku posłów PiS, w tym Arkadiusz Muklarczyk, w ramach protestu zrezygnowało z sejmowego hotelu, żądając kwater na mieście.
em, pap, "Rzeczpospolita"
Jednak jeden z urzędników z sejmowej Kancelarii anonimowo powiedział gazecie, że Komorowski zażądał od niej przekazywania sprawozdań o wizytach u posłów, kogo przyjmują, jak często, kto nocuje w sejmowym hotelu i z kim prowadzą tu rozmowy.
Potwierdza to odwołana szefowa Kancelarii. - Nie ugięłam się, więc straciłam stanowisko - mówi. Jednak bezpośrednio po posiedzeniu komisji regulaminowej i spraw poselskich, na którym rozpatrywany była ta sprawa, Fidelus-Ninkiewicz twierdziła, że powodem jej odwołania jest jej spór z dyrektorem generalnym gabinetu marszałka Jaromirem Sokołowskim. "Chodzi o to, że szefem Kancelarii Sejmu może być jedna osoba, ta która podejmuje decyzje, i ta która podpisuje rachunki. Nie może dyrektor generalny przejąć administracji całej Kancelarii. Jeżeli chce przejąć administrację musi usiąść na moje miejsce i podpisywać rachunki" - oświadczył Fidelus-Ninkiewicz. "Nie podpisał jednego rachunku na złotówkę, a zaciąga zobowiązania" - mówiła szefowa Kancelarii Sejmu. Dodała też, że jest dyskryminowana i traktowana przez Sokołowskiego z pogardą.
W pisemnej odpowiedzi biuro prasowe Sejmu odpowiada, że słowa Fidelus-Ninkiewicz mijają się z prawdą, a dymisja Wandy Fidelus-Ninkiewicz spowodowana jest „stwierdzonymi, daleko idącymi nieprawidłowościami w systemie zarządzania i funkcjonowania hotelu poselskiego".
Jednak zdaniem „Rz", zarządzanie hotelem sejmowym od lat nie należy do obowiązków szefowej Kancelarii Sejmu, a do wiceszefa Kancelarii Dariusza Młotkiewicza.
Posłowie twierdzą, że ostatnio w hotelu sejmowym wszędzie pojawiły się kamery, a goście są sprawdzani. Kilku posłów PiS, w tym Arkadiusz Muklarczyk, w ramach protestu zrezygnowało z sejmowego hotelu, żądając kwater na mieście.
em, pap, "Rzeczpospolita"