"CBA zastawiło na mnie sidła"
Mówiąc o swojej znajomości z agentem CBA Marczuk-Pazura przyznała, że znała go od września 2008 roku, podczas gdy informacja o prywatyzacji PWNT pojawiła się dopiero w lutym 2009. Jej zdaniem od początku agent CBA zastawił na nią sidła i szukał sposobu w jaki mógłby złapać ją na przestępstwie. - Daj mi człowieka, a paragraf zawsze się znajdzie - opisywała działania agenta. Jurorka programu "You Can Dance" przyznaje, że po czasie bardzo żałuje, iż jej znajomość z agentem nie była czysto biznesowa. - Wzbudzał zaufanie, dużo się uśmiechał, przyznawał się do swoich wad, a to zawsze robi pozytywne wrażenie - tłumaczyła Marczuk-Pazura. Przyznała, że z agentem łączyły ją nie tylko sprawy biznesowe, ale również koleżeństwo. Dodała, że Tomasz Małecki próbował ją uwieść, ale zaznaczyła od razu, że mu się to nie udało. - Nie łącze życia prywatnego z interesami - podkreśliła Marczuk-Pazura.Bogaty jak agent
Marczuk-Pazura wyjaśniła, że początkowo agent CBA interesował się głównie jej działalnością związaną ze współpracą polsko-ukraińską. - Robił wrażenie człowieka bardzo bogatego, który ma dużo pieniędzy i nie wie na co je wydać - tłumaczyła. Według jej relacji agent nie wypytywał jej o sprawy związane z polityką czy biznesem, a nawet jeśli ich rozmowy dotyczyły takich osób, to nic z nich nigdy nie wynikało.
"Państwo mnie zawiodło"
Pytana o ocenę działań CBA w jej sprawie, Marczuk-Pazura stwierdziła, że były one niedopuszczalne. Jej zdaniem Biuro, które stosuje tego typu prowokacje powinno zostać rozwiązane. - Nie sprawdzaliśmy firmy Tomasza Małeckiego, bo przecież każda, która staje do przetargu o państwową spółkę, jest sprawdzana. Zaufałam tutaj państwowym służbom i zawiodłam się - stwierdziła Marczuk-Pazura.
TVN, arb