- Kamiński, odnosząc się do różnych kwestii związanych ze sprzedażą stoczni, wielokrotnie skłamał. Jeszcze w 2008 roku odbyło się spotkanie premiera m.in. ze mną i szefami służb, na którym wszyscy zostali zobowiązani do osłaniania przed korupcją procesów prywatyzacyjnych – mówi w wywiadzie dla „Polski” minister skarbu państwa, Aleksander Grad.
Grad podkreślił, że wersja wydarzeń, jaką przedstawia w mediach były szef CBA, jest kłamstwem. Zapewnił też, że – wbrew temu, co twierdzi Kamiński, jakoby nikt nie prosił go o otoczenie sprzedaży stoczni tarczą antykorupcyjną – jest kolejnym kłamstwem. Minister podkreśla, że Kamiński w 2008 roku wziął udział w spotkaniu z nim, w którym uczestniczył też premier i szefowie służb. Na tym spotkaniu wszyscy zostali zobowiązani do osłaniania przed korupcją procesów prywatyzacyjnych. - Kamiński nawet zabierał głos na tym spotkaniu – dodaje Grad. I tłumaczy, że po tym spotkaniu przesłał - za pośrednictwem ministra Cichockiego - pismo z wykazem 79 projektów prywatyzacyjnych, które moim zdaniem wymagają osłony. Odpisał, że oczekuje szczegółowych danych odnośnie do tych projektów, m.in. stoczniowego. Kto się tym zajmuje, kto nam doradza itd. Wszystko dostał – tłumaczy minister.
„CBA badało sprawę stoczni od dawna"
Szef resortu skarbu odniósł się również do innych, nieprawdziwych w jego opinii kwestii, które poruszał w mediach Kamiński. Grad uważa, że „jest grandą" fakt, że były szef CBA twierdzi, że sprawa stoczniowa nie była badana przez CBA i wypłynęła dopiero przy okazji innej sprawy. - Podsłuchy z okresu maj - czerwiec przesłuchali dopiero we wrześniu. I dopiero po powrocie Kamińskiego z wakacji, w oparciu o jakieś strzępy z podsłuchów, a nie rzetelną analizę, pisze się w pośpiechu raport z tak twardymi tezami. Już w sierpniu było wiadomo, że inwestor się wycofał, sami o tym informowaliśmy, a oni dopiero w połowie września się tym zajęli. Jak to świadczy o szefie CBA? Na miły Bóg! – grzmiał Aleksander Grad. W jego opinii świadczy to o tym, że „nie mamy do czynienia z działaniem osłonowym w sprawie stoczni, ale z grą polityczną". - Swoimi publicznymi wypowiedziami w "Rzeczpospolitej" i TVN Kamiński się po prostu zdemaskował – uważa Aleksander Grad.
W Internecie były wszystkie informacje
Minister powiedział też, że CBA nie ma podstaw do tego, by twierdzić, że już w maju rząd miał jasność, że "katarski inwestor nie istnieje". - W oparciu o co tak twierdzi? – pyta głośno minister skarbu. - Zamieściłem na stronach internetowych katalog wszystkich spotkań z zainteresowanymi. Zaczęły się jesienią 2008 roku. Tam jest wszystko wyszczególnione, kto przyjeżdżał, kiedy, jakie miał zamiary – zaznacza.
Szef resortu skarbu podkreśla również, że były szef CBA „zamyka oczy i pomija niewygodne fakty" Jakie? Takie, „że ten inwestor, którego rzekomo nie było, wpłacił 40 mln zł wadium, założył w Polsce spółkę Polskie Stocznie, zatrudnił ekspertów, tworzył dla każdej stoczni programy produkcyjne". - Jego przedstawiciele spotykali się z zarządami, związkowcami. Przedstawiciel inwestora brał udział w spotkaniach z komisarz Neelie Kroes. Inwestor na konferencji prasowej przedstawił swoje plany biznesowe. Nie sprawiał wrażenia, że chce kogoś oszukać. Gdyby chciał tak zrobić, to nie wystartowałby w przetargu i nie narażał się na stratę blisko 40 mln zł. – mówi Grad.
Minister podkreśla jednak, że nie chce jednak prywatnie procesować się w sądzie o te „nieścisłości". - Cała sprawa jest w prokuraturze. Po drugie, Kamiński nie oskarżył konkretnych osób. On, jak i na podstawie jego też pan prezydent, mówią w taki sposób, że nie wiadomo, kto miałby to przestępstwo popełnić. Niech sprecyzują, wtedy pomówiony pójdzie do sądu. Minister przyznał, ze miał wątpliwości, czy katarski handlarz bronią jest odpowiednim inwestorem, jednak – jak przyznał – „są pewne rzeczy, które go legitymizują". - Ten człowiek działa na naszym rynku od lat, reprezentował akcjonariuszy z Bliskiego Wschodu, którzy kilka lat temu założyli spółkę z Bumarem. Razem z prezydenckim ministrem latał do Gruzji, pomagając w ważnych dla państwa sprawach – podkreślił.
"Polska", dar
„CBA badało sprawę stoczni od dawna"
Szef resortu skarbu odniósł się również do innych, nieprawdziwych w jego opinii kwestii, które poruszał w mediach Kamiński. Grad uważa, że „jest grandą" fakt, że były szef CBA twierdzi, że sprawa stoczniowa nie była badana przez CBA i wypłynęła dopiero przy okazji innej sprawy. - Podsłuchy z okresu maj - czerwiec przesłuchali dopiero we wrześniu. I dopiero po powrocie Kamińskiego z wakacji, w oparciu o jakieś strzępy z podsłuchów, a nie rzetelną analizę, pisze się w pośpiechu raport z tak twardymi tezami. Już w sierpniu było wiadomo, że inwestor się wycofał, sami o tym informowaliśmy, a oni dopiero w połowie września się tym zajęli. Jak to świadczy o szefie CBA? Na miły Bóg! – grzmiał Aleksander Grad. W jego opinii świadczy to o tym, że „nie mamy do czynienia z działaniem osłonowym w sprawie stoczni, ale z grą polityczną". - Swoimi publicznymi wypowiedziami w "Rzeczpospolitej" i TVN Kamiński się po prostu zdemaskował – uważa Aleksander Grad.
W Internecie były wszystkie informacje
Minister powiedział też, że CBA nie ma podstaw do tego, by twierdzić, że już w maju rząd miał jasność, że "katarski inwestor nie istnieje". - W oparciu o co tak twierdzi? – pyta głośno minister skarbu. - Zamieściłem na stronach internetowych katalog wszystkich spotkań z zainteresowanymi. Zaczęły się jesienią 2008 roku. Tam jest wszystko wyszczególnione, kto przyjeżdżał, kiedy, jakie miał zamiary – zaznacza.
Szef resortu skarbu podkreśla również, że były szef CBA „zamyka oczy i pomija niewygodne fakty" Jakie? Takie, „że ten inwestor, którego rzekomo nie było, wpłacił 40 mln zł wadium, założył w Polsce spółkę Polskie Stocznie, zatrudnił ekspertów, tworzył dla każdej stoczni programy produkcyjne". - Jego przedstawiciele spotykali się z zarządami, związkowcami. Przedstawiciel inwestora brał udział w spotkaniach z komisarz Neelie Kroes. Inwestor na konferencji prasowej przedstawił swoje plany biznesowe. Nie sprawiał wrażenia, że chce kogoś oszukać. Gdyby chciał tak zrobić, to nie wystartowałby w przetargu i nie narażał się na stratę blisko 40 mln zł. – mówi Grad.
Kamiński gubi się w zeznaniach?
Jako kolejną nieścisłość w tym, co mówi Kamiński, Grad określił, zarzut byłego szefa CBA, że ministerstwo faworyzowało jeden podmiot. - Najpierw słyszę, że się jednego inwestora faworyzowało, potem, że go nie było. Niech się może zdecydują, bo to już jakiś absurd. To wszystko pokazuje brak profesjonalizmu szefa CBA. Powinien wiedzieć, że np. na stocznię Gdynia było 37 przetargów, a nie jeden. Na każdy kawałek majątku stoczni był oddzielny przetarg. W przetargach na kluczowe aktywa wystartował tylko jeden inwestor. Przyjąłbym krytykę, gdybyśmy mieli np. trzech chętnych na te aktywa. Dwóch wyrzucamy, CBA ma dowody, to proszę bardzo, jest afera. Ale na razie Kamiński twierdzi, że jedyny inwestor był faworyzowany... faworyzowany względem kogo? Nikogo – odpowiada Grad.Minister podkreśla jednak, że nie chce jednak prywatnie procesować się w sądzie o te „nieścisłości". - Cała sprawa jest w prokuraturze. Po drugie, Kamiński nie oskarżył konkretnych osób. On, jak i na podstawie jego też pan prezydent, mówią w taki sposób, że nie wiadomo, kto miałby to przestępstwo popełnić. Niech sprecyzują, wtedy pomówiony pójdzie do sądu. Minister przyznał, ze miał wątpliwości, czy katarski handlarz bronią jest odpowiednim inwestorem, jednak – jak przyznał – „są pewne rzeczy, które go legitymizują". - Ten człowiek działa na naszym rynku od lat, reprezentował akcjonariuszy z Bliskiego Wschodu, którzy kilka lat temu założyli spółkę z Bumarem. Razem z prezydenckim ministrem latał do Gruzji, pomagając w ważnych dla państwa sprawach – podkreślił.
"Polska", dar