Dziś minister skarbu Aleksander Grad w rozmowie z "Polską" stwierdził, że dysponuje dokumentami, które skierował w styczniu do Kamińskiego. W dokumentach tych znajdowała się prośba, by objąć przetarg na sprzedaż majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie osłoną antykorupcyjną. Tymczasem kilka dni temu Kamiński stwierdził, ze rząd nie prosił o pomoc CBA w tej sprawie, a na trop afery stoczniowej funkcjonariusze wpadli przypadkowo, prowadząc zupełnie inne śledztwo. O tym, że prawdziwa jest wersja Kamińskiego przekonany jest Kaczyński, który stwierdził wczoraj w TVN24, że dokument przedstawiane przez ministra skarbu mogą być antydatowane.
Prawdziwe są tylko piersi Koteckiej
Janusz Palikot nie ma wątpliwości kto w tej sprawie mówi prawdę. "Mariusz Kamiński kłamał. Do kłamstw Kamińskiego dochodzą kłamstwa Kaczyńskiego; to z dokumentów CBA wynika, że Kamiński kłamał, a nie z dokumentów ministra skarbu!" - pisze na swoim blogu polityk, który przypomina, że to nie pierwsze kłamstwo prezesa PiS: "Wszyscy pamiętamy jak publicznie obiecał, że jeśli jego brat zostanie prezydentem, to on nie będzie premierem i wszyscy pamiętamy jak się to skończyło" - pisze Palikot. Jego zdaniem w całej sprawie CBA prawdziwe są jedynie... "piersi Koteckiej". "Pokazano je niezgodnie z prawem. Cóż jak hazard to hazard" - podsumowuje wpis Palikot, nawiązując do wczorajszego wyroku sądu, który nakazał "Super Expressowi" przeproszenie byłej wiceszefowej Agencji Informacyjnej, za opublikowanie jej rozebranych zdjęć.
onet.pl, arb