Opatrzone styczniową datą dokumenty przedstawione przez Aleksandra Grada, w których prosi on ówczesnego szefa CBA Mariusza Kamińskiego o objęcie osłoną antykorupcyjną przetargu na zakup majątku stoczni w Gdyni i w Szczecinie nie mogły zostać antydatowane - przekonuje poseł SLD Ryszard Kalisz. O tym, że Grad mógł spreparować takie dokumenty, powiedział wczoraj Jarosław Kaczyński.
- Już przed pięciu laty mieliśmy elektroniczne rejestrowanie pism, każdego w kolejności. Żeby antydatować jedno z nich, trzeba by zmienić daty kilku tysięcy z nich - powiedział Ryszard Kalisz, były minister spraw wewnętrznych. Według niego wykonanie tego jest w praktyce niemożliwe. Poseł SLD przekonuje, że fakt, iż Kamiński zamiast informować premiera o nieprawidłowościach w trakcie prowadzenia przetargu, gromadził wiedzę przeciwko PO jest dowodem na to, że nigdy nie powinien on zostać szefem CBA. Według Kalisza Kamiński od początku był politykiem i to politykiem "mocno ideologicznie ukierunkowanym".
"Komisja musi to wyjaśnić"
Odpowiadając na zarzuty Kalisza poseł PiS Joachim Brudziński stwierdził, że zachowuje się on tak, jakby chciał "ukarać lekarza za to, że zdiagnozował chorobę". - Ten rząd nie panuje nad dokumentami. Dla wielu dobrze byłoby odwrócić aferę i obarczyć nią Mariusza Kamińskiego - twierdzi Brudziński. Jego zdaniem w całej sprawie nie należy zajmować się Kamińskim, niezbędne jest natomiast powołanie komisji śledczej, która wyjaśni aferę stoczniową. - Jeżeli ta komisja powstanie, to ministra Grada nie będzie już ogarniał pusty śmiech, a może pojawi się zażenowanie - stwierdza z przekąsem poseł PiS.
TVN24, arb