Piskorski idzie na wojnę z Radą
Piskorski nie ma jednak zamiaru rezygnować z kierowania partią. Kierowany przez niego zarząd SD odpowiedział na wniosek Rady wydając komunikat o zawieszeniu w prawach członka partii ośmiu członków Rady Naczelnej, którzy działali na szkodę SD. W związku z tym postanowienia Rady Piskorski uważa za nieprawomocne.
Chodzi o pieniądze?
Bogdan Lis z SD przekonuje, że status Piskorskiego w partii nie zmienił się. – W SD odezwały się demony przeszłości. To PRL-owski beton, który mieszka w lokalach finansowanych przez SD i bierze pensję za nic, uznał że nowa inicjatywa jest zagrożeniem dla ich interesów – powiedział. Działaczom SD ma nie podobać się fakt, że Piskorski chce szybko sprzedać należące do Stronnictwa nieruchomości, by mieć pieniądze na kampanię wyborczą. - W ciągu dwóch tygodni miały zostać sprzedane lokale w Szczecinie i we Wrocławiu. W jednym z nich mieszka jeden z członków Rady Naczelnej, musiałby więc opuści mieszkanie. Oni traktują te nieruchomości jak swoje. Nie chcą prowadzić żadnej działalności, nie chcą startować w wyborach – pomstował na starych działaczy SD Lis.
Starzy kontra młodzi
Lis przekonuje, że Rada Naczelna podczas obrad nie mogła podejmować decyzji ze względu na brak kworum. Próbę zwołania nadzwyczajnego Kongresu polityk ocenia jako próbę wyeliminowania nowych działaczy z partii przed zjazdem krajowym zaplanowanym na przyszły rok.
"Gazeta Wyborcza", TVN24, arb