Piskorski: bronię demokracji w partii
W poniedziałek obradował także Zarząd Główny SD. Stojący na jego czele Piskorski nie chciał ujawnić szczegółów posiedzenia. Powiedział jedynie, że przyjęto zasady postępowania, jakie będą obowiązywały w najbliższych dniach w Stronnictwie.- Nie dopuścimy, aby w SD nie obowiązywały procedury demokratyczne, co oznacza, że nie może być takiej sytuacji, by cały czas te same osoby decydowały o wszystkim co się dzieje w Stronnictwie, a wszystkie pozostałe były do tego niedopuszczane - zaznaczył. Podkreślił, że obecnie pracuje zespół prawny, który przygotowuje odpowiednie rozwiązania co do zaistniałej sytuacji, tak by wszystko było załatwione z największą dbałością i starannością formalno-prawną. Dodał, że o przyjętych procedurach działania w ciągu najbliższych dni poinformuje członków Stronnictwa.
W sobotę Piskorski wraz z grupą sprzyjających mu działaczy wyszedł z posiedzenia Rady Naczelnej. Zwołał zebranie Zarządu Głównego SD, który zawiesił ośmiu członków Rady w prawach. Członek ZG SD Marcin Kalek wydał oświadczenie, którym stwierdził, że Rada Naczelna "utraciła możliwość podejmowania prawomocnych decyzji". Piskorski uważa, że zamieszanie w SD wynika z dążenia "starych działaczy" do utrzymania władzy w partii "za każdą cenę".
"Przewodniczący wygra walkę o SD"Zastępca sekretarza generalnego SD Jan Artymowski uważa za niezrozumiałe działania przeciwników Piskorskiego w sytuacji, gdy Stronnictwo po raz pierwszy od 20 lat ma szanse powrotu do działalności politycznej. W jego ocenie oponenci Piskorskiego, którzy próbowali dokonać przewrotu w partii uznali, że to ostatni moment powrotu do stanu sprzed lutego, który "oznaczał polityczny niebyt Stronnictwa". Ale - jak dodał - tej wąskiej grupie gwarantował monopol na podejmowanie decyzji i zarządzanie majątkiem. - Jednak wszystko, co robią ci panowie, jest sprzeczne ze statutem. W związku z tym ich nadzieję na zatrzymanie procesu odnowy Stronnictwa są płonne - mówił. Jego zdaniem posiedzenie Rady Naczelnej odbyło się bez kworum, więc wszystkie podjęte tam decyzje mają charakter nieformalny.
Zdradzeni przez szefa
Jednak według Góralczyka i wiceszefa SD Jana Klimka decyzję o zwołaniu kongresu oraz skierowaniu do sądu partyjnego wniosku o zawieszeniu Piskorskiego Rada podjęła, gdy kworum nie było jeszcze zerwane. Tłumaczą, że RN liczyła 68 osób, a więc wymagane kworum wynosiło 34 osoby. - Gdy Rada rozpoczęła obrady, na sali było 58 osób. Po wyjściu z sali Piskorskiego i jego zwolenników pozostało 35 osób, czyli w dalszym ciągu mieliśmy kworum. Dopiero później przyszedł pan Piskorski i dostarczył jakieś pismo, że jakoby zarząd się zebrał i zawiesił 8 członków Rady, ale wtedy Rada już podjęła decyzję o zwołaniu nadzwyczajnego kongresu - argumentuje Góralczyk. Także inny zawieszony członek Rady Lesław Lech uważa, że uchwała o zwołaniu kongresu jest prawomocna. - Nie może być tak, że organ niższego szczebla, zarząd, w trakcie posiedzenia organu wyższego szczebla wychodzi sobie na obrady - podkreślił.
Góralczyk pytany o przyczyny tak radykalnych postaw wobec Piskorskiego, którego osiem miesięcy temu działacze SD wybrali na przewodniczącego niemal przez aklamację mówi o utracie zaufania do lidera. - Jego zwycięstwo było efektem pewnego porozumienia. Niestety Paweł Piskorski zaraz po kongresie przestał z jednej strony realizować wytyczne i linię programową SD, a z drugiej zaczął sprawować rządy w sposób apodyktyczny i dyktatorski, nie licząc się w ogóle z członkami najwyższych władz - podkreślił. Przeciwnicy Piskorskiego zarzucają mu również, że ukrył przed nimi sprawę toczonych się przeciwko niemu postępowań prokuratorskich.PAP, arb