Jarosław Kaczyński nie chce rozmawiać z dziennikarzami programu "Teraz My" - Tomaszem Sekielskim i Andrzejem Morozowskim. Kiedy obaj próbowali podejść do niego w Sejmie prezes PiS wyraźnie ich unikał, aż wreszcie zamknął się w swoim gabinecie. - Najpierw mnie przeproście - powiedział tylko.
Dziennikarze chcieli zapytać byłego premiera o śmierć funkcjonariusza Biura Ochrony Rządu Bartosza Orzechowskiego, który zginął dwa lata temu w czasie zamachu przeprowadzonego na ówczesnego ambasadora Polski w Iraku Edwarda Pietrzyka. W tej sprawie dopatrzono się wielu uchybień, które mogły doprowadzić do śmierci funkcjonariusza.
Kaczyński nie chciał jednak rozmawiać z Sekielskim i Morozowskim ani na ten temat, ani na żaden inny. Nazwał ich ludźmi "niehonorowymi i niegodnymi".
Prezes PiS nie wyjaśnił powodu swoich pretensji do dziennikarzy. Najprawdopodobniej chodzi jednak o program "Teraz My" wyemitowany po ostatnim Kongresie Prawa i Sprawiedliwości. Kongres był zamknięty dla mediów, ale dziennikarzom udało się zdobyć nagranie z ukrytej kamery, przedstawiające przemówienie Kaczyńskiego wygłoszone do działaczy PiS. Sekielski i Morozowski wybrali niektóre wypowiedzi prezesa i prosili obecną w studio posłankę PiS Beatę Kempę o interpretację słów Kaczyńskiego. Kempa uważała, że niektóre wypowiedzi były wyrwane z kontekstu.
TVN, arb