Mężczyzna, który prosił o interwencję w prokuraturze, usłyszał, że mu się ona nie należy, bowiem naruszył siódme przykazanie Dekalogu. Ta uwaga funkcjonariusza prokuratury dotknęła najbardziej intymnej sfery życia – mojej wiary, mówi Marcin W. Mężczyzna zażądał od ministra sprawiedliwości przeprosin za słowa Wojciecha Groszyka z Biura Postępowania Sądowego Prokuratury Krajowej, organu podległego Ministerstwu Sprawiedliwości.
Problemy pana Marcina, mieszkańca małej miejscowości w centralnej Polsce, zaczęły się, gdy na swej działce postanowił wybudować dom. W urzędowym formularzu napisał, że jest jednym z dwóch współwłaścicieli terenu, ale drugi nie żyje. Nie poinformował jednak, że zmarły współwłaściciel miał spadkobierców. Twierdzi, on jednak, że nie został poinformowany o tym, iż powinien był ustalić ich dane osobowe.
Miejscowa prokuratura uznała jednak, że popełnił przestępstwo świadomego złożenia oświadczenia niezgodnego z prawdą, i wytoczyła mu proces. W październiku 2008 roku sprawa została umorzona. Mężczyzna postanowił jednak walczyć o całkowite oczyszczenie z zarzutów i w lutym wystąpił do ówczesnego ministra sprawiedliwości Andrzeja Czumy z prośbą o "rozważenie możliwości złożenia skargi kasacyjnej". Oznaczało by to, że z jego akt zniknęłyby jakiekolwiek ślady o postępowaniu wobec jego osoby.
Odpowiedź z ministerstwa przyszła po czterech miesiącach. W kilkustronicowym orzeczeniu odmawiającym jego autor – Wojciech Groszyk z Prokuratury Krajowej – powołuje się nie tylko na przepisy prawa.W końcowym fragmencie uzasadnienia widnieje bowiem zdanie: "nawet bez odwoływania się do norm prawa stanowionego uznać należy, że pana postępowanie naruszyło także normy uniwersalne. Przecież budowa domu na nieruchomości stanowiącej także własność innych osób bez ich zgody jest niczym innym niż naruszeniem siódmego przykazania Dekalogu".
Złamano konstytucję?
Argument prokuratora Groszyka rzeczniczka Prokuratury Krajowej określiła mianem niefortunnego, ale zastrzegła, że do naruszenia konstytucyjnej zasady zachowania bezstronności w sprawie przekonań religijnych nie doszło. Dużo ostrzej o sprawie wypowiedzieli się przedstawiciele Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. – Złamano zasadę rozdziału Kościoła i państwa. Minister sprawiedliwości powinien przeprosić za całą sytuację i wyciągnąć w stosunku do tego prokuratora konsekwencje służbowe – mówi dr Adam Bodnar z HFPC.
Wojciech Groszyk za rządów PiS był dyrektorem biura legislacyjno-prawnego w Ministerstwie Sprawiedliwości. Tuż przed wyborami w 2007 roku, ogłosił, że jest poddawany politycznym naciskom i podał się do dymisji. Kontrole nic takiego jednak nie stwierdziły, a nowy minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski ponownie delegował Groszyka do Prokuratury Krajowej. Teraz jednak jego zachowanie ocenia surowo. – Świadczy to o braku ogólnej wiedzy w wykształceniu urzędniczym. Tego rodzaju niestosownych sformułowań w pismach urzędowych nie powinno się używać – powiedział Ćwiąkalski.
Niestosowne sformułowanie
Dopiero po nagłośnieniu sprawy przez "Rzeczpospolitą", Prokuratura Krajowa zdecydowała się działać. Jak poinformowała gazetę prokurator Szeska, Wojciech Groszyk został oficjalnie ustnie upomniany przez przełożonych. – Zawarty przez prokuratora Groszyka w urzędowym piśmie argument stanowi incydentalny przypadek w pracy prokuratora, a podjęte wobec niego działania dyscyplinujące powinny zapobiec w przyszłości podobnym nieprawidłowościom – mówi rzeczniczka. Adam Bodnar z HFPC twierdzi jednak, że to nie wystarczająca kara. "Powinno zostać wobec niego wszczęte postępowanie dyscyplinarne albo przynajmniej powinien on otrzymać naganę z wpisem do akt."
"Rzeczpospolita", pw
Miejscowa prokuratura uznała jednak, że popełnił przestępstwo świadomego złożenia oświadczenia niezgodnego z prawdą, i wytoczyła mu proces. W październiku 2008 roku sprawa została umorzona. Mężczyzna postanowił jednak walczyć o całkowite oczyszczenie z zarzutów i w lutym wystąpił do ówczesnego ministra sprawiedliwości Andrzeja Czumy z prośbą o "rozważenie możliwości złożenia skargi kasacyjnej". Oznaczało by to, że z jego akt zniknęłyby jakiekolwiek ślady o postępowaniu wobec jego osoby.
Odpowiedź z ministerstwa przyszła po czterech miesiącach. W kilkustronicowym orzeczeniu odmawiającym jego autor – Wojciech Groszyk z Prokuratury Krajowej – powołuje się nie tylko na przepisy prawa.W końcowym fragmencie uzasadnienia widnieje bowiem zdanie: "nawet bez odwoływania się do norm prawa stanowionego uznać należy, że pana postępowanie naruszyło także normy uniwersalne. Przecież budowa domu na nieruchomości stanowiącej także własność innych osób bez ich zgody jest niczym innym niż naruszeniem siódmego przykazania Dekalogu".
Złamano konstytucję?
Argument prokuratora Groszyka rzeczniczka Prokuratury Krajowej określiła mianem niefortunnego, ale zastrzegła, że do naruszenia konstytucyjnej zasady zachowania bezstronności w sprawie przekonań religijnych nie doszło. Dużo ostrzej o sprawie wypowiedzieli się przedstawiciele Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. – Złamano zasadę rozdziału Kościoła i państwa. Minister sprawiedliwości powinien przeprosić za całą sytuację i wyciągnąć w stosunku do tego prokuratora konsekwencje służbowe – mówi dr Adam Bodnar z HFPC.
Wojciech Groszyk za rządów PiS był dyrektorem biura legislacyjno-prawnego w Ministerstwie Sprawiedliwości. Tuż przed wyborami w 2007 roku, ogłosił, że jest poddawany politycznym naciskom i podał się do dymisji. Kontrole nic takiego jednak nie stwierdziły, a nowy minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski ponownie delegował Groszyka do Prokuratury Krajowej. Teraz jednak jego zachowanie ocenia surowo. – Świadczy to o braku ogólnej wiedzy w wykształceniu urzędniczym. Tego rodzaju niestosownych sformułowań w pismach urzędowych nie powinno się używać – powiedział Ćwiąkalski.
Niestosowne sformułowanie
Dopiero po nagłośnieniu sprawy przez "Rzeczpospolitą", Prokuratura Krajowa zdecydowała się działać. Jak poinformowała gazetę prokurator Szeska, Wojciech Groszyk został oficjalnie ustnie upomniany przez przełożonych. – Zawarty przez prokuratora Groszyka w urzędowym piśmie argument stanowi incydentalny przypadek w pracy prokuratora, a podjęte wobec niego działania dyscyplinujące powinny zapobiec w przyszłości podobnym nieprawidłowościom – mówi rzeczniczka. Adam Bodnar z HFPC twierdzi jednak, że to nie wystarczająca kara. "Powinno zostać wobec niego wszczęte postępowanie dyscyplinarne albo przynajmniej powinien on otrzymać naganę z wpisem do akt."
"Rzeczpospolita", pw