Były wicepremier i minister rolnictwa Andrzej Lepper z zadowoleniem przyjął decyzję warszawskiej prokuratury o umorzeniu śledztwa w sprawie przecieku z tzw. afery gruntowej, jednak, jak podkreślił, nie było w niej "euforii". - Od początku byłem pewny i przekonany i mówiłem to, że mnie w tej sprawie po prostu nie ma i że żadnego przecieku nie było. A jakby był, to zrobiły go służby specjalne wiedząc, że Lepper żadnej łapówki nigdy nie wziął i nie weźmie - powiedział Lepper.
Jak podkreślił, CBA podsłuchując go przez wiele miesięcy, "nie miało żadnego dowodu, żadnego faktu" na jego jakiekolwiek zaangażowanie w sprawę przecieku z tzw. afery gruntowej. W jego ocenie prowokacja CBA wobec niego była nielegalna. Zaznaczył też, że na decyzję stołecznej prokuratury zareagował "bez wielkiej euforii, ale z takim małym zadowoleniem". - Będę zadowolony, kiedy siądą na ławie oskarżonych ci, którzy tę perfidną i wyrafinowaną prowokację przygotowali. A są to: Kaczyński, Ziobro, Lipiński i Kamiński - powiedział Lepper. - To się wszystko zaczęło w kancelarii premiera u pana Lipińskiego - dodał.
Umorzenie ze względu na brak danych
Warszawska prokuratura okręgowa umorzyła śledztwo w sprawie przecieku z tzw. afery gruntowej. Przyczyną takiej decyzji jest "brak danych uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu" - poinformował w czwartek rzecznik prokuratury Mateusz Martyniuk.
Afera gruntowa
Do finału głośnej sprawy doszło w lipcu 2007 r. CBA, podstawiając swoich agentów, wykryło, że dwóch mężczyzn powołując się na wpływy w ministerstwie rolnictwa oferowało za łapówkę przekształcenie gruntów na Mazurach z rolnych na budowlane. Łapówka miała być dla ówczesnego wicepremiera i ministra rolnictwa Andrzeja Leppera. Na skutek - jak wówczas mówiono - przecieku akcja została przerwana. Mężczyzn skazano w procesie o płatną protekcję, Lepper został zdymisjonowany (ówczesny premier Jarosław Kaczyński uznał, że jest w kręgu podejrzeń). Afera spowodowała rozpad koalicji PiS-Samoobrona-LPR i nowe wybory, w wyniku których władzę przejęła PO z PSL.
W związku z przeciekiem zatrzymano m.in. ówczesnych: ministra SWiA Janusza Kaczmarka, komendanta głównego policji Konrada Kornatowskiego i szefa PZU Jaromira Netzla. Nie usłyszeli jednak zarzutów dot. przecieku a zarzuty składania fałszywych zeznań i utrudniania śledztwa. Postępowanie w tej sprawie nadal trwa.
PAP, dar
Umorzenie ze względu na brak danych
Warszawska prokuratura okręgowa umorzyła śledztwo w sprawie przecieku z tzw. afery gruntowej. Przyczyną takiej decyzji jest "brak danych uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu" - poinformował w czwartek rzecznik prokuratury Mateusz Martyniuk.
Afera gruntowa
Do finału głośnej sprawy doszło w lipcu 2007 r. CBA, podstawiając swoich agentów, wykryło, że dwóch mężczyzn powołując się na wpływy w ministerstwie rolnictwa oferowało za łapówkę przekształcenie gruntów na Mazurach z rolnych na budowlane. Łapówka miała być dla ówczesnego wicepremiera i ministra rolnictwa Andrzeja Leppera. Na skutek - jak wówczas mówiono - przecieku akcja została przerwana. Mężczyzn skazano w procesie o płatną protekcję, Lepper został zdymisjonowany (ówczesny premier Jarosław Kaczyński uznał, że jest w kręgu podejrzeń). Afera spowodowała rozpad koalicji PiS-Samoobrona-LPR i nowe wybory, w wyniku których władzę przejęła PO z PSL.
W związku z przeciekiem zatrzymano m.in. ówczesnych: ministra SWiA Janusza Kaczmarka, komendanta głównego policji Konrada Kornatowskiego i szefa PZU Jaromira Netzla. Nie usłyszeli jednak zarzutów dot. przecieku a zarzuty składania fałszywych zeznań i utrudniania śledztwa. Postępowanie w tej sprawie nadal trwa.
PAP, dar