Kaczyński zapowiedział jednak, że jego partia poprze pomysł premiera (niegdyś lansowany przez PiS), choć jego zdaniem to jego kolejny PR-owski ruch. Dodał, że dokładnie przyjrzy się proponowanym przez Tuska zmianom w opodatkowaniu, bo nie wiem, czy nie będą one sprzyjały właścicielom kasyn, różnym „Rychom i Zbychom". Prezes PiS obawia się, że przy tym „opozycja i prezydent będą popędzani, bo jak się sprzeciwią, to znaczy, że wspierają hazard" (zmiany muszą być uchwalone do końca listopada, by mogły wejść w życie w przyszłym roku).
Pieniądze szły na sport
Pytany, dlaczego PiS nie przeprowadził takich zmian w czasie swoich rządów, prezes PiS odpowiada, że automatów do gry było wówczas o wiele mniej i spraw nie była aż takim problemem. Przyznał jednak, że zyski, jakie przynosiły one budżetowi nie były obojętne dla „pozyskania pieniędzy na Euro, na sport". Jarosław Kaczyński podkreślił też, że to rząd PiS podwyższył opłaty od automatów o niskich wygranych o kilkadziesiąt procent, a ponadto ze względu na przerwaną kadencję nie zdążył zrealizować projektów, które były już w Sejmie.
"Lobbing był też w czasach rzadów PiS"
Nie zaprzeczył też, że i w czasach rządów PiS działał lobbing, ale jak twierdził, nieskutecznie, bo – jak powiedział - w klubie PiS przedstawicieli lobby hazardowego nie ma, w przeciwieństwie do PO, co pokazała afera hazardowa. W jego ocenie „do Chlebowskiego i Drzewieckiego nikt nie musiał docierać. Hazardowi lobbyści najwyraźniej egzekwowali od nich swoje należności."
Zdaniem prezesa PiS, to Donald Tusk jest tak naprawdę głównym bohaterem afery hazardowej jako domniemany autor przecieku". Postulował też, że powinien przesłuchać go prokurator.em, Polska The Times