Afera gruntowa i hazardowa to - zdaniem byłego prezydenta Lecha Wałęsy - nie są jeszcze afery. - To jest nieuporządkowanie i niedogadanie. To zły styl, podejrzane układy ale do afery parę metrów jest - przekonywał były prezydent. Jego zdaniem obie sprawy nie muszą pogrzebać szans Donalda Tuska na prezydenturę.
Wałęsa radzi premierowi, aby w przyszłości, jeśli będzie miał podejrzenia, że jego współpracownicy są uwikłani w jakieś niejasne interesy, szybciej podejmował decyzję o ich wymianie. - Ja, kiedy tylko dochodziły mnie słuchy, że jest za duża sitwa, to ja to rozbijałem. Bo nie chciałem mieć problemów. Kiedy tylko pojawia się podejrzenie zderzak powinien być wymieniony – pouczał Wałęsa. Dlatego jego zdaniem odwołanie Grzegorza Schetyny z funkcji wicepremiera w związku z niejasnym udziałem w tzw. aferze hazardowej było uprawnione, ale odbyło się zbyt późno.
Mogą być plusy, mogą minusy
TVN24, arb
Mogą być plusy, mogą minusy
Jednak zdaniem byłego prezydenta Tusk nie powinien zbyt bardzo przejmować się obecnym zamieszaniem - należy bowiem "iść do przodu i rozwiązywać problemy kraju". Aferami powinni zająć się "prokuratorzy, sądy, komisje". Postępując w ten sposób premier może nawet, zdaniem Wałęsy, zyskać w oczach elektoratu jako kandydat w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. - Problem w tym, jak Tusk to zakończy. To jest ważniejsze niż to, co się teraz wokół tych spraw dzieje. Jak zrobi przekonywująco, to zarobi punkty, jak nie, to będzie trochę minusów – ocenił.
TVN24, arb