Cimoszewicz pytany w czwartek w radiu RMF FM, kto lub co byłoby w stanie przekonać go do kandydowania w wyborach prezydenckich, odpowiedział, że "chyba nic". "Mówiąc poważnie, to nie przewiduje takie scenariusza" - dodał.
Zastrzegł jednak: "Gdyby stało się coś nadzwyczajnego w państwie i groziłoby, że wynik wyborów prezydenckich będzie bardzo zły, wtedy być może bym się zastanawiał, bo trzeba pomagać".
Dopytywany, czy groźba reelekcji Lecha Kaczyńskiego byłaby takim fatalnym scenariuszem, odpowiedział: "bliskim takiego scenariusza". "Jeżeliby rzeczywiście nie miałby kto stanąć obok niego, to bym o tym pomyślał" - powiedział Cimoszewicz.
Cimoszewicz stwierdził także, że nie dostał zaproszenia na spotkanie z prezydium SLD i klubu Lewicy. Do spotkania senatora z władzami Sojuszu i klubu Lewicy, na którym politycy mieli rozmawiać m.in. o wyborach prezydenckich, miało - jak informował w poniedziałek PAP rzecznik SLD Tomasz Kalita - dojść w tym tygodniu.
Według przewodniczącego SLD Grzegorza Napieralskiego do spotkania z Cimoszewiczem jednak dojdzie. "Na pewno będzie takie spotkanie. Jest otwarte zaproszenia dla Cimoszewicza" - powiedział w czwartek Napieralski w radiowej Trójce.
"Jak zostałem przewodniczącym SLD jedną z moich pierwszych wizyt była wizyta u premiera Cimoszewicza i wprost powiedziałem wtedy, że dla tak ważnego polityka lewicy jest stałe zaproszenie na wszystkie posiedzenia klubu parlamentarnego i prezydium klubu" - podkreślił Napieralski.
pap, keb