Obecnie, zgodnie z art. 188 konstytucji, Trybunał Konstytucyjny orzeka m.in. w sprawach: zgodności ustaw i umów międzynarodowych z konstytucją, zgodności ustaw z ratyfikowanymi umowami międzynarodowymi oraz zgodności przepisów prawa, wydawanych przez centralne organy państwowe - z konstytucją, ratyfikowanymi umowami międzynarodowymi i ustawami. PiS złożyło ww Sejmie projekt zmiany konstytucji, który umożliwia TK badanie konstytucyjności "przepisów prawa stanowionego przez organizację międzynarodową", a więc m.in. unijnych dyrektyw i rozporządzeń. PiS złożyło też projekt ustawy, która ma dać parlamentowi nowe kompetencje związane z wejściem w życie Traktatu z Lizbony. PiS proponuje, by parlament w formie ustawy akceptował wszystkie stanowiska rządowe dotyczące zmiany treści traktatu, które w zasadniczy sposób dotyczą suwerenności naszego kraju.
PO: bezsensowne pomysły PiS
Szef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych Andrzej Halicki z PO zapowiedział, że Platforma nie poprze projektów PiS. - PiS w dalszym ciągu nie potrafi zrozumieć, na czym polegają zalety Traktatu z Lizbony, nie tylko dla euroentuzjastów, ale także dla eurosceptyków - stwierdził, zauważając. że Traktat z Lizbony nadaje większą rangę parlamentom krajowym. Poseł PO zaznaczył, że gdyby pomysły PiS weszły w życie, stworzyłoby to taką sytuację, jakby - przez analogię - zarząd danego powiatu mógł zawetować ustawę przyjętą przez Sejm.
SLD: propozycja godna uwagi
Z kolei w opinii wiceszefa sejmowej Komisji ds. Unii Europejskiej Tadeusza Iwińskiego z SLD pomysły PiS zasługują na rozważenie. - Nie jest to sytuacja jednoznaczna taka, jak była z potrzebą zmiany polskiej ustawy zasadniczej w przypadku wprowadzenia Europejskiego Nakazu Aresztowania - zaznaczył jednak poseł SLD. Iwiński twierdzi, że pomysłami PiS powinny zająć się komisje: Ustawodawcza, ds. UE i Spraw Zagranicznych. Poseł SLD zwrócił również uwagę, że wzmocnienie roli parlamentów krajowych zakłada sam Traktat Lizboński. - W Traktat Lizboński wpisane jest - z jednej strony zwiększenie roli Parlamentu Europejskiego, z drugiej strony - wyraźne zwiększenie roli parlamentów narodowych, więc nie wydaje mi się, żebyśmy musieli jeszcze dodatkowo to zapisywać - powiedział Iwiński. - Każdy z 27 parlamentów państw UE będzie musiał - jeżeli będzie miał jakieś wątpliwości w kwestii aktów prawnych - je bardzo szybko je przedstawić. Jeżeli jedna trzecia tych parlamentów zgłosi opinię, że te propozycją są sprzeczne z unijnymi zasadami, np. zasadą pomocniczości, czy zasadą sprawiedliwości społecznej, to rzecz ulega zahamowaniu, wraca do ponownej analizy - wyjaśniał meandry Traktatu z Lizbony Iwiński.
PSL: porozmawiajmy o Lizbonie
Janusz Piechociński z PSL radzi, by dobrze przyjrzeć się, jakie konsekwencje będzie miało w Polsce wejście w życie Traktatu z Lizbony. - Nie ma poważnej dyskusji, co wejście w życie traktatu oznacza dla obu izb parlamentu, rządu czy sposobu stanowienia prawa - ocenił. Zwrócił uwagę na rozwiązania przyjęte przez Niemcy, które - jak to ocenił - przyjęły wariant "ostrożnościowy". - Na bazie prawa krajowego znaleźli mechanizm dodatkowego weryfikowania rozwiązań płynących z Komisji Europejskiej czy Parlamentu Europejskiego - zaznaczył poseł ludowców. Według Piechocińskiego należy przyjrzeć się, czy w Sejmie dotychczasowy sposób opiniowania prawa unijnego przez komisję ds. UE jest wystarczający, czy być może lepiej byłoby, aby była to decyzja całego parlamentu.
PAP, arb