Kto nie lubi Polski?
Według prezydenta w Polsce od 20 lat, w nierównych warunkach, toczy się spór. - Jeżeli w poszczególnych okresach ci, którzy chcieliby patriotyzmu mają ograniczone możliwości działania, to i skutki tego działania są ograniczone - podkreślił Kaczyński. - Raz problemem było owo zapomnienie, owo rzekome pojednanie, które jest możliwe, ale w odpowiednich okolicznościach i zawsze przy wyznaniu win. A drugim elementem jest to, że nie wszystkim w Europie Polska jako państwo szybko się rozwijające, silne, doganiające Europę, ważne, podoba się - uważa prezydent. Podkreślił, że w dzisiejszej Europie nie jest tak, że jeden kraj jest wolny od wpływu drugiego. - I trzeba sobie po prostu z tego zdawać sprawę, że niektóre prawdy nam oferowane dzisiaj, nie mają nic wspólnego z polskimi interesami, natomiast mają dużo wspólnego z interesami innych państw - powiedział Kaczyński.
Nie zapomnieć o przeszłości
Prezydent podkreślił, że Polacy mają "swoją historię, swój 11 listopada, który jest dniem symbolicznym". - Zawsze w historii potrzebne są symbole. 11 listopada jest niezwykle istotnym symbolem, bo jest odzyskaniem czegoś, co Polska straciła na 123 lata - zaznaczył prezydent W jego ocenie, są w Polsce siły, które od początku chciały "idei scalania państwa". - Najpierw to było hasło pewnego przyspieszenia zmian i rozliczenia poprzedniej rzeczywistości - bez zemsty, ale uczciwego rozliczenia, później to były hasła związane z tzw. polityką historyczną. Nie jest prawdą, że Polska jest wolna w ogóle od tego rodzaju sił - mówił Lech Kaczyński. Zaznaczył, że on jako prezydent kraju, a wcześniej jako prezydent Warszawy, starał się ten kierunek promować. - Myślę, że w Polsce są partie polityczne, mnie jako prezydentowi nie wypada wymieniać, które idą bardzo zdecydowanie w tym kierunku, ale to się ściera z silnymi w Polsce interesami - uważa prezydent. Jak dodał, "żeby forsować koncepcję scalającą, trzeba być odpornym na różnego rodzaju pokusy, które nie zawsze mają charakter materialny".
Nie dać się silnym
- To jest pokusa np. tego, żeby być popularnym, tego żeby się podobać także na salonach innych niż polskie. A ten nasz polski salon, związany z naszą tradycją, historią, jej dobrymi stronami, dzisiaj w Europie może mieć swoich przeciwników, bo są tacy, którzy nową jednoczącą się Europę rozumieją jako całość, w której dominować będą tylko najwięksi - powiedział prezydent. To - dodał - "jest z punktu widzenia tych największych niejako zrozumiałe - świat taki jest". - Ale powiedzieć: świat taki jest, to nie oznacza, żeby się temu w sposób energiczny nie przeciwstawić, bo te siły przeciwstawiające się są też niemałe - mówił Lech Kaczyński.
Zbudujemy Polskę nową
Na pytanie, czy jego pomysł "nowej Rzeczpospolitej, jako wspólnego projektu dla całego społeczeństwa", nie jest trudno ziszczalny w okresie obecnego ostrego konfliktu politycznego, Lech Kaczyński odparł, że konflikt ten niczego nie uniemożliwia "jeżeli podjęte będą odpowiednie opcje, które podejmuje w naszych warunkach tylko i wyłącznie jeden podmiot - naród polski". - Są sprawy, które udało się rozwiązać na początku lat 90. Dzisiaj już może być trudniej, ale też ich efekty złe nie są takie jak 15 lat temu. W tej chwili trzeba myśleć o przyszłości, a ta przyszłość może być lepsza i Polska ma odpowiednie zasoby, w tym zasoby polityczne - powiedział prezydent Dodał, że w haśle o "nowej Rzeczpospolitej", "nowym państwie" nie ma nic nowego "w tym sensie, że hasło nowego państwa zostało rzucone w Polsce więcej niż 15 lat temu, prawie 20".
Wrogowie nie śpią
- Idzie tylko o to z jakim trudem pewne koncepcje się przebijają. One się przebijają z trudem dlatego, że grożą tym, czy innym interesom. Nie wszyscy są zainteresowani silnym, dobrze zorganizowanym państwem polskim, nie tylko poza granicami naszej ojczyzny, ale także i w niej. Po co to tym, którzy chcą robić interesy, powiedzmy sobie, wątpliwego typu, po co to tym, którzy chcieliby żeby cały, w istocie także strategiczny majątek narodowy, znalazł się w rękach innych niż polskie - mówił prezydent. Dodał, że jest oczywiste, iż "świat jest grą pewnych interesów, i idzie o to, za którymi z tych interesów opowie się społeczeństwo". Kaczyński powiedział, że nie ma wątpliwości, "za którym by się opowiedziało, gdyby było w sposób odpowiedni poinformowane".
Za PiS-u postęp, za PO regres
Prezydent powiedział też, że jest kilka państw europejskich, które mają bardzo silne poczucie własnej tożsamości, i które chcą mieć w jednoczącej się Europie pozycję, która będzie podobna wręcz do pozycji Stanów Zjednoczonych. Ale - dodał - są i państwa podobne bardzo do Polski. - Myślę, że zrobiliśmy pewien postęp, szczególnie w pierwszych latach tego tysiąclecia, potem w latach 2005-2007, teraz mamy okres regresu, jest jeszcze szansa żeby wszystko było dobrze. Ostatnie badania dotyczące systemu wartości Polaków są jednak pod tym względem pocieszające. Po pewnym okresie ewolucji w złą stronę, znów jest ewolucja w stronę dobrą, tylko trzeba spróbować z niej skorzystać, ale do tego jest potrzebny przekaz - podsumował prezydent.
TVP, arb