- Postanowiłem przedstawić fakty, konkrety, bez ambitnego przekonania co do ocen, kwalifikacji. To zostawię państwu. Wszyscy bez wyjątku Polacy w jakimś sensie dzień w dzień oceniają to, co się dzieje w ojczyźnie, w tym szczególnie krytycznie to, co robią ludzie obdarzeni władzą - powiedział Tusk. Przyznał, że jego rząd rząd musiał sprostać ambicjom i aspiracjom Polaków dotyczącym m.in. "innowacyjnego przyśpieszenia, optymizmu i wiary w siebie".
Egzamin z kryzysu
Mówiąc o gospodarce premier zwrócił uwagę, że średnie PKB w Unii Europejskiej w drugim kwartale 2009 roku wyniósł minus 1,9 proc., a dla Polski - plus 1,4 proc. Jak podkreślił, gdy dwa lata temu tworzony był rząd "nie wiedziano, że sprawozdanie po dwóch latach będzie sprawozdaniem z walki z kryzysem o skali nie spotykanej w ostatnich kilkudziesięciu latach". - Nasze zamiary, ambitne plany korygowaliśmy dlatego, że Polska, Europa i świat stanęły i to na samym początku naszych rządów, w obliczu kryzysu, który stał się dominantą polityczną, społeczną i gospodarczą na całym świecie - powiedział szef rządu. W jego opinii, byłoby hipokryzją, gdyby oceniając rząd "abstrahować od przygniatającego kontekstu kryzysowego". - Polska najlepiej w Europie zdała egzamin z próby walki z kryzysem - zaznaczył Tusk. Według premiera, świadczą o tym m.in. twarde dane instytucji międzynarodowych, dotyczące parametrów finansowych, gospodarczych, społecznych, które pokazują - przekonywał Tusk - że "Polska przechodzi w zaskakująco dobry sposób krytyczny 2009 rok".
Polacy mają szczęście do rządu
- Dobry zbieg okoliczności sprawił, że od 2007 roku w Polsce rządzą ludzie, którzy z zaufania uczynili kategorię najistotniejszą z punktu widzenia ich władzy. Gdyby nie to, że w 2007 roku postawiliśmy na zaufanie nie tylko w deklaracji, ale w całym swoim działaniu niemożliwy byłby ten sukces - podkreślił Tusk. - Czy ktoś by pomyślał, że pod koniec roku 2009 będziemy mieli dwukrotnie mniejsze bezrobocie niż Hiszpania, Stany Zjednoczone, niż średnia Unii Europejskiej? - pytał. Premier zaznaczył, że wskaźnik mówiący o poziomie bezrobocia jest dla niego szczególnie ważny, bo dotyczy "warunków życia każdej polskiej rodziny".
Dobry rząd wydaje pieniądze rozsądnieTusk zaznaczył, że cały rząd podjął bardzo trudny wysiłek, kiedy pierwsze symptomy kryzysu zaczęły docierać do Polski, bo - jak mówił - musieli się przeciwstawić nie tylko ogólnoświatowym i ogólnoeuropejskim trendom gospodarczym, ale także czarnowidztwu i brakowi wiary, pesymizmowi opozycji politycznej i także "wielu niedowiarków, którzy w różnych miejscach, z różnych powodów pełnią funkcje publiczne". Zdaniem premiera, był to bój niezwykle ciężki, bo - jak dodał - nie tak łatwo przekonać obywateli, by uwierzyli w swoje siły, w swój rząd i w to, że w Polsce możliwy jest sukces wbrew nieszczęściom jakie spotykają Polaków. Tusk podkreślił, że rząd uznał, iż w czasie tego kryzysu to, co rząd może skutecznie zrobić, to oprzeć się presji najsilniejszych, którzy w czasie kryzysu wyciągali ręce po pieniądze publiczne. Jak mówił, przez wiele miesięcy głównym zadaniem jego rządu było tłumaczenie polskiej opinii publicznej, opozycji, oraz osobom poza granicami kraju, że największą sztuką w tym kryzysie będzie nie ulec tego typu fałszywym radom. Podkreślił, że dobry rząd to taki, który wydaną złotówkę obejrzy pięć razy zanim ją wyda.
Niestandardowe decyzjePremier Donald Tusk opisując działania swego gabinetu w walce z kryzysem, przypomniał, że jego rząd opracował specjalny pakiet antykryzysowy, nie uległ ponadto presji dofinansowania niektórych branży, które domagały się dodatkowych pieniędzy. Tusk mówił, że pakiet antykryzysowy "został tak przygotowany, że działa niezwykle powściągliwie - to znaczy, że trafiają do tych łatwiejszych pieniędzy tylko ci, którzy rzeczywiście stracili wszystkie swoje szanse z tytułu kryzysu". - Mam wielką satysfakcję, że ich jest tak niewiele i, że nie ulegliśmy tej presji, żeby banki dostały wsparcie ponad miarę - mówił szef rządu. Podkreślił, że bardzo ważny dla polskiej gospodarki jest "prawdziwy popyt wewnętrzny. - Uznaliśmy, że w związku z tym, te strumienie pieniędzy, które do Polaków docierały, powinny dalej docierać, ale raczej do każdej polskiej rodziny. Uznaliśmy - co było naprawdę odważną decyzją - że będziemy dbali o to, aby to mikrodecyzje finansowe, milionów ludzi, każdego dnia stały się bazą, podstawą tego polskiego bezpieczeństwa w czasie kryzysu i to się sprawdziło - mówił Tusk.
Premier zwrócił też uwagę, że zimą tego roku, w czasie najostrzejszej fazy kryzysu walutowego, rząd postanowił o podjęciu "niestandardowych decyzji o interwencji o charakterze słownym, a kiedy trzeba by było, także faktycznym, po to, żeby relacja euro do złotówki nie poszybowała powyżej 5 złotych". - Zrobiliśmy to, dostaliśmy po głowie od niektórych, i po kilku dniach okazało się, że tak naprawdę problem tych gwałtownych wahań kursowych zniknął - podkreślił szef rządu.
Deficyt? Wszystko pod kontroląMówiąc o deficycie budżetowym i przyroście długu publicznego premier zaznaczył, że Polska jest mniej więcej w połowie stawki europejskiej. - A gdybyśmy przyjęli ten sposób liczenia, który obowiązuje niemal w całej UE, to w kwestii deficytu mielibyśmy powód do niełatwej, ale też satysfakcji, bo byłaby to grupa sześciu, siedmiu najlepiej stojących w tej kwestii państw - podkreślił szef rządu. Dodał jednak, że to nie zwalnia jego rządu z obowiązku szukania sposobów na ograniczanie zagrożenia rosnącym deficytem budżetowym. Dlatego, jak mówił, będzie poszukiwał "rozwiązań, które tu i teraz, w odniesieniu do życia każdej polskiej rodziny, nie będą przesadnie dokuczliwe". - Z naszego punktu widzenia ograniczanie długu i deficytu publicznego jest tak samo ważne, jak niepodnoszenie danin publicznych i jak wzrost wynagrodzeń. Chcemy możliwie w sposób zrównoważony dzielić to, co daje się wypracować ponad zero. I dlatego tak ważne dla nas, by to zawsze było na plus - powiedział Tusk.
Jego zdaniem, jeśli polska gospodarka będzie się rozwijać, to rząd nadal będzie mógł prowadzić "ostrożną, bardzo proludzką, prorodzinną strategię gospodarczą" polegającą na ograniczeniu zadłużenia i deficytu. - Nasz ostrożny optymizm jest uprawniony także jeśli chodzi o przyszłość. Zarówno ten rok, jak i przyszły to będzie nadal rok liderowania Polski w Europie, jeśli chodzi o wzrost. To nie była tylko sezonowa przygoda - zapewnił szef rządu.
Polskie drogi
- W ciągu czterech lat na pewno zbudujemy więcej autostrad i dróg ekspresowych niż powstało w ostatnim dwudziestoleciu - oświadczył premier. Szef rządu chwalił się również wysokim wykorzystaniem środków unijnych i umocnieniem pozycji naszego kraju na arenie międzynarodowej. - Mówimy o tym, co już jest rozpoczęte, co jest w budowie, gdzie są podpisane umowy, gdzie koparki, spychacze już kopią, robotnicy pracują, albo lada dzień wejdą na budowy; bo to, co my mieliśmy zrobić - już zrobiliśmy - dodał premier.
Jak zaznaczył rządowi udało się "wyczyścić" to, co blokowało budowę dróg i autostrad, a z czym poprzednicy nie potrafili sobie poradzić. Kluczem - podkreślał - było przejrzenie przepisów i ograniczenie uciążliwych procedur. Szef rządu mówił też o wykorzystaniu środków unijnych. Chwalił się, że polska jest liderem Europy jeśli chodzi o tę sprawę. Ocenił również, że zwiększył się nasz prestiż na arenie międzynarodowej.
Świat szanuje Polskę
Wyliczał, że szefowie rządów i państw odwiedzali Warszawę w 2009 roku ponad 47 razy, tymczasem - jak dodał - w 2006 tylko 16 razy. Prestiż Polski - ocenił - wzrósł także w procesie negocjacji nad pakietem energetycznym. Podkreślił przy tym, że w wyniku negocjacji nad tym pakietem zostało uratowane 60 mld zł dla polskiej energetyki w perspektywie 10 lat. - Dzisiaj tam, gdzie jedzie przedstawiciel Polski, tam wszyscy patrzą z mieszaniną uznania - nawet od czasu, kiedy z tym kryzysem poszło tak dobrze - podziwu i też takiego respektu, bo potrafimy z tej pozycji korzystać w sposób elegancki, ale wtedy, kiedy trzeba twardy - powiedział Tusk
Mamy energię by walczyć o energięPremier podkreślił, że jego rząd czuje się odpowiedzialny nie za "ideologię energetyczną", a za zapewnienie stałych dostaw energii. Wśród dokonań swojego rządu w dziedzinie bezpieczeństwa energetycznego wymienił m.in. rozpoczęcie budowy gazoportu i długoterminowy kontrakt gazowy z Rosją. - Nasłuchaliśmy się na temat bezpieczeństwa energetycznego wielogodzinnych opowieści. Wszystko legendy, strachy i zero decyzji. My się czujemy odpowiedzialni nie za ideologię energetyczną, tylko za to, żeby w polskich domach był gaz i prąd, a elektrownie węglowe nie zostały zamknięte z dnia na dzień. Za to, żeby za dwadzieścia lat polska energetyka byłą zieloną energetyką, opartą na ambitnym programie jądrowym - powiedział Tusk.
Przypomniał, że trwa budowa gazoportu, a na gaz skroplony Polska zawarła "wieloletni bezpieczny" kontrakt. Ocenił, że długoterminowy kontrakt z Rosją jest dla Polski korzystny, bo czyni kraj bezpiecznym, jeśli chodzi o dostawy gazu. - Ruszyły projekty, które umożliwią magazynowanie gazu i ropy, rozpoczynają się na dużą skalę projekty poszukiwań gazu, rusza program energetyki jądrowej - wyliczał szef rządu. Podkreślił też, że podczas ostatniego kryzysu gazowego, który "dotknął połowę Europy", w Polsce "nie było ani jednego dnia, żeby zabrakło gazu".
- Kiedy zamknięto źródło dopływu gazu z Ukrainy, to bez szczególnego szumu udało się załatwić, że Rosjanie uzupełnili ten ubytek - powiedział Tusk. Jego zdaniem, przyczyniły się do tego lepsze niż za poprzedniego rządu relacje Polski z sąsiadami, w tym z Rosją.Polska synonimem innowacji
Tusk uważa, że Polska może stać się synonimem innowacji w Europie. Według niego, taką wizję przyszłości można zbudować dzięki wzrostowi nakładów na naukę oraz dzięki odbiurokratyzowaniu gospodarki. - Dla mnie taką wizją przyszłości jest naprawdę gospodarka, bez tego nadmiernego ciężaru państwowej biurokracji - powiedział premier. Jak podkreślił, jednym z celów gospodarczych rządu jest przyspieszenie prywatyzacji. - Wiecie dobrze, jak w kryzysie, kiedy wszystko radykalnie potaniało, trudno sensownie jest sprzedać, jak trudno sensownie prywatyzować, ale te dane nie są złe. To jest 165 zakończonych prywatyzacji i w trakcie 680. Zrobiliśmy to - zaznaczył Tusk.
Zdaniem premiera, innym sposobem na to, aby Polska stała się synonimem innowacji w Europie, jest wzrost nakładów na naukę. - W ostatnim roku nakłady na naukę wzrosły o 23 proc., to jest 1,2 mld zł. To ciągle mało, ale porównajcie to z realnymi możliwościami państwa polskiego w czasie tego kryzysu - mówił premier. Podkreślił, że rządowi udało się także pozyskać o 300 proc. więcej środków europejskich na badania naukowe, które trafiły do polskich naukowców.
"Uratujemy ZUS"
Premier zapowiedział także, że rząd będzie chciał "dotknąć mocnym akcentem" kwestie emerytur. Zaznaczył, że rząd PO-PSL jest pierwszym, który zdecydował się na poważną zmianę - w jego ocenie - "niesprawiedliwego systemu emerytur pomostowych". - Niektórzy mówią, że to tempo zbyt powolne, ale chodzi o ludzkie życie i o ludzkie pieniądze. My tutaj żadnej rewolucji nie zapowiadaliśmy i żadnych rewolucji przeprowadzać nie będziemy. Będziemy spokojnie ten system emerytalny, generalnie dobrze oceniany, zmieniać, doskonalić, a nie wywracać do góry nogami - zapowiedział Tusk.
Zapewnił, że to nie rząd PO-PSL - jak niektórzy sądzą - popsuł generalnie dobrze ocenianą reformę emerytalną Jerzego Buzka. - To nie rząd Waldemara Pawlaka i Donalda Tuska uczynił wyłomy w systemie emerytalnym. To my krok po kroku na razie rozmawiając o tym, bez rewolucyjnych zapowiedzi, krok po kroku będziemy ten system upowszechniać - zaznaczył.PRZECZYTAJ WIĘCEJ W RAPORCIE "RZĄD NA TRÓJKĘ"
PAP, arb