Migalski nawiązuje w ten sposób do wywiadu jaki Paradowska wraz z Jerzym Baczyńskim i Mariuszem Janickim przeprowadziła z Donaldem Tuskiem. Jedno z pytań zawiera m.in. takie stwierdzenie: "Mówi się, że PiS miało busolę, a wy macie radar do wyczuwania opinii i nastrojów". To właśnie ten fragment zdenerwował Migalskiego.
"Nie mówi się, lecz ktoś to powiedział. A konkretnie to nie ktoś, ale ...ja! Przed ponad rokiem w tygodniku "Wprost" użyłem książki Davida Riesmana "Samotny tłum" do analizy strategii PO i PiS. Właśnie w tamtej książce autor dokonał podziału na ludzi wewnątrzsterownych i zewnątrzsterownych - ci pierwsi kierują się busolą, a ci drudzy radarem" - przypomina Migalski.
Migalski zwraca się do redaktor Paradowskiej z prośba, by następnym razem przyznała, że nawet osoby i gazety, z którymi publicystka się nie zgadza "mogą wnosić do debaty publicznej jakieś ciekawe wątki". "Chyba że Pani nie wiedziała o tym, że to ja wprowadziłem tę ciekawą metaforę do analizy polskiej sceny politycznej. W takim przypadku cieszę się, że mogłem uświadomić ten fakt Pani i Pani Kolegom. Życzę sukcesów w pracy dziennikarskiej i nieukrywania w przyszłości nazwisk autorów intrygujących i wnoszących cos do polskiej debaty porównań i asocjacji. Nawet jeśli są oni z PiS" - podsumowuje.
arb