Torba pełna pieniędzy
- W 2000 roku byłem świeżym przewodniczącym komisji finansów, a w tej komisji była podgniła już ustawa hazardowa. Trzeba było sprawę zakończyć, ale nie wszystkim się to podobało - tłumaczył. Wtedy właśnie miała przyjść do niego jedna z takich osób, która postawiła na krześle "torbę z pieniędzmi". - I one tam stały. Nic na jej temat nie powiedział, ja też nie. Gdybym nie zignorował tej torby, wpadłbym w sidła. Rozmowa była zupełnie normalna, gdy się skończyła, pan wziął torbę i wyszedł - wspomina Sekuła.
Zabrakło świadków
Sekuła tłumaczy, że nie powiadomił prokuratury bo nie było żadnych świadków tego spotkania, ani dowodów, że mężczyzna chciał go skorumpować. - Nie było uzasadnionego podejrzenia popełnienia przestępstwa. Komu to miałem zgłosić – że przyszedł do mnie człowiek z torbą pieniędzy? – pytał. - To mnie wtedy nauczyło, że w miarę możliwości należy oficjalne rozmowy odbywać w obecności osoby trzeciej. Gdybym wtedy wniósł oskarżenie, byłbym oskarżony o mitomanię – wyjaśnił.
TVN24, arb