Mam w domu zdjęcie z Andrzejem Gołotą. Patrzy się (trochę w górę) na mnie swoim groźnym spojrzeniem.
Wiem, wiem, dostał lanie od Adamka i w ogóle, kto to jest Andrzej Gołota. Ale na swoje usprawiedliwienie - to zdjęcie jest dość stare. Ma ponad 10 lat, a Gołota był wtedy „wielką nadzieją białych". A dla mnie, mimo tych wszystkich „dokonań" Andrzej to jednak ktoś. Fajnie jest mieć z nim zdjęcie.
Polska od lat zachowuje się w sumie podobnie do mnie. Chce mieć zdjęcie z Ameryką. I da się za to zabić i pokroić. Nieważne, czy dumna głowa USA jest biała czy czarna, niska czy wysoka, my chcemy stanąć jak najbliżej, ogrzać się w jej blasku – byle się do nas uśmiechnęła i objęła przyjacielskim ramieniem. I nie przeszkadza nam nawet to, że czasami amerykański przywódca wydaje się nie wiedzieć, kim jest ten mały ludek, usiłujący się dopchać do niego i o co właściwie mu chodzi?
I na koniec. Gdy paru niezbyt sympatycznych młodzieńców chciało zobaczyć z bliska, jak wygląda mój telefon komórkowy, musiałem im to wyperswadować sam. Zdjęcie nie pomogło…
Polska od lat zachowuje się w sumie podobnie do mnie. Chce mieć zdjęcie z Ameryką. I da się za to zabić i pokroić. Nieważne, czy dumna głowa USA jest biała czy czarna, niska czy wysoka, my chcemy stanąć jak najbliżej, ogrzać się w jej blasku – byle się do nas uśmiechnęła i objęła przyjacielskim ramieniem. I nie przeszkadza nam nawet to, że czasami amerykański przywódca wydaje się nie wiedzieć, kim jest ten mały ludek, usiłujący się dopchać do niego i o co właściwie mu chodzi?
I na koniec. Gdy paru niezbyt sympatycznych młodzieńców chciało zobaczyć z bliska, jak wygląda mój telefon komórkowy, musiałem im to wyperswadować sam. Zdjęcie nie pomogło…