Przemysław Edgar Gosiewski powinien być dokładnie rozliczony ze swojego udziału w tworzeniu przepisów hazardowych. Między innymi dlatego, że sam się takiego surowego rozliczenia domagał.
Nie należę do zwolenników Janusza Palikota, jednak trudno było nie przyznać mu racji, gdy wczoraj w programie Moniki Olejnik domagał się rozliczenia Przemysława Gosiewskiego z jego tajemniczego lobbingu w sprawie hazardu. Oczywiście pomysł Palikota, by Gosiewskiego "natychmiast aresztować" to typowa dla posła PO skłonność do przesady. Aresztowanie posła chronionego immunitetem w myśl przepisów prawa jest niemożliwe. Jednak sam pomysł, by poseł Gosiewski w sposób wiarygodny wytłumaczył się ze swojego udziału w tworzeniu przepisów o hazardzie, jest pomysłem dobrym. I to przynajmniej z dwóch powodów.
Po pierwsze: gdy wybuchła "afera hazardowa", nikt tak głośno, jak właśnie Gosiewski nie nawoływał do powołania komisji śledczej. Nikt również w tak ostrych słowach nie domagał się ujawnienia prawdy, a zwłaszcza - co typowe dla PiS-u - wskazania zaniechań i ukarania winnych. Nie minęło kilka tygodni, gdy wyszło na jaw, że właśnie Gosiewski, jako koordynator Rady Ministrów w czasach PiS - sam zakulisowo wprowadzał istotne zmiany w przepisach, lobbując tym samym na rzecz jednej firmy. Od momentu ujawnienia tych informacji, entuzjazm Gosiewskiego do wyjaśniania afery ewidentnie opadł. A przecież właśnie komisja dąży do tego, czego sam Gosiewski od niej oczekiwał.
Po drugie: ponad dwa lata temu, gdy CBA zatrzymywało ministra Tomasza Lipca, Gosiewski mówił dziennikarzom, że PiS, w odróżnieniu od innych partii, karze aferzystów i łapówkarzy nawet we własnych szeregach. Teraz, po ponad dwóch latach, Gosiewski ma niepowtarzalną okazję udowodnić, że to, co wówczas mówił, było szczerą prawdą. Ma bowiem okazję, w imię głoszonej przez siebie zasady przejrzystości życia politycznego, wytłumaczyć się z tego jaka była jego rola w powstawaniu przepisów hazardowych w czasach PiS. Odpowiedzialność Gosiewskiego jest szczególna, ponieważ jest on szefem Klubu Parlamentarnego PiS. I tłumacząc się ze wszystkich wątpliwości związanych z jego osobą, pokaże, że konsekwentny jest nie tylko on sam, ale cały klub PiS domagający się wyjaśnienia prawdy.
Gosiewski ma jednak poważny problem. Ten problem to właśnie Palikot. Palikot dobrze wie, że Przemysław Gosiewski zakazał posłom PiS popierania jakichkolwiek inicjatyw PO i dlatego Palikot cynicznie wystąpił z propozycją rozliczenia Gosiewskiego. Byłby to skandal, gdyby szef klubu PiS zrobił to, czego innym zabronił i poparł pomysł Palikota. Gosiewski jest człowiekiem konsekwentnym, więc zgodnie z własną zasadą, musi się od tej inicjatywy odciąć, by nie padł na niego choćby cień podejrzenia, że w jakikolwiek sposób popiera pomysły posła Platformy. Trzeba więc czekać, aż poseł Gosiewski zrezygnuje z pomysłu wytłumaczenia się z tego, co robił dla przepisów hazardowych. Zrezygnuje oczywiście w imię zasady walki z Platformą, choć sam z pewnością będzie zapewniał, że nie ma nic do ukrycia. I winnym tego stanu rzeczy na pewno zostanie Janusz Palikot. Bo w końcu posła Gosiewskiego o hipokryzję trudno podejrzewać.
Po pierwsze: gdy wybuchła "afera hazardowa", nikt tak głośno, jak właśnie Gosiewski nie nawoływał do powołania komisji śledczej. Nikt również w tak ostrych słowach nie domagał się ujawnienia prawdy, a zwłaszcza - co typowe dla PiS-u - wskazania zaniechań i ukarania winnych. Nie minęło kilka tygodni, gdy wyszło na jaw, że właśnie Gosiewski, jako koordynator Rady Ministrów w czasach PiS - sam zakulisowo wprowadzał istotne zmiany w przepisach, lobbując tym samym na rzecz jednej firmy. Od momentu ujawnienia tych informacji, entuzjazm Gosiewskiego do wyjaśniania afery ewidentnie opadł. A przecież właśnie komisja dąży do tego, czego sam Gosiewski od niej oczekiwał.
Po drugie: ponad dwa lata temu, gdy CBA zatrzymywało ministra Tomasza Lipca, Gosiewski mówił dziennikarzom, że PiS, w odróżnieniu od innych partii, karze aferzystów i łapówkarzy nawet we własnych szeregach. Teraz, po ponad dwóch latach, Gosiewski ma niepowtarzalną okazję udowodnić, że to, co wówczas mówił, było szczerą prawdą. Ma bowiem okazję, w imię głoszonej przez siebie zasady przejrzystości życia politycznego, wytłumaczyć się z tego jaka była jego rola w powstawaniu przepisów hazardowych w czasach PiS. Odpowiedzialność Gosiewskiego jest szczególna, ponieważ jest on szefem Klubu Parlamentarnego PiS. I tłumacząc się ze wszystkich wątpliwości związanych z jego osobą, pokaże, że konsekwentny jest nie tylko on sam, ale cały klub PiS domagający się wyjaśnienia prawdy.
Gosiewski ma jednak poważny problem. Ten problem to właśnie Palikot. Palikot dobrze wie, że Przemysław Gosiewski zakazał posłom PiS popierania jakichkolwiek inicjatyw PO i dlatego Palikot cynicznie wystąpił z propozycją rozliczenia Gosiewskiego. Byłby to skandal, gdyby szef klubu PiS zrobił to, czego innym zabronił i poparł pomysł Palikota. Gosiewski jest człowiekiem konsekwentnym, więc zgodnie z własną zasadą, musi się od tej inicjatywy odciąć, by nie padł na niego choćby cień podejrzenia, że w jakikolwiek sposób popiera pomysły posła Platformy. Trzeba więc czekać, aż poseł Gosiewski zrezygnuje z pomysłu wytłumaczenia się z tego, co robił dla przepisów hazardowych. Zrezygnuje oczywiście w imię zasady walki z Platformą, choć sam z pewnością będzie zapewniał, że nie ma nic do ukrycia. I winnym tego stanu rzeczy na pewno zostanie Janusz Palikot. Bo w końcu posła Gosiewskiego o hipokryzję trudno podejrzewać.