Sondaże to nie wszystko
Wiceszef BBN zapewnił, że Lech Kaczyński podejmując decyzję w tej sprawie nie będzie się kierował sondażami. Ponad 80 procent Polaków jest przeciwna misji w Afganistanie. - Decyduje interes narodowy i bezpieczeństwo naszych żołnierzy. To będą determinanty określające poziom naszego zaangażowania - tłumaczy Waszczykowski. Dodał, że jeśli dodatkowi żołnierze pojadą do Afganistanu odpowiedzialność za to prezydent będzie ponosił solidarnie z rządem.
Polska to nie NiemcyA dlaczego warto zwiększać zaangażowanie w afgańską misję? - Poprzez nasze zaangażowanie w NATO powinniśmy dostać dodatkowe zabezpieczenia tutaj, w naszym regionie Europy - wyjaśnia Waszczykowski. - Powinniśmy mieć taki poziom zaangażowania w Sojuszu, aby to się przekładało na nasze bezpieczeństwo tutaj w regionie Europy Środkowej - dodaje. Podkreśla również, że Polski nie można porównywać do Francji czy Niemiec, które ociągają się ze zwiększaniem afgańskich kontyngentów, bo "oni nie muszą zabiegać o takie rzeczy, o które my musimy".
Wyszkolić - tak; odbudować - nieCzy jednak 2600 żołnierzy wystarczy, by zapewnić bezpieczeństwo w prowincji Ghazni, gdzie stacjonują polscy żołnierze? - To jest wystarczająca ilość, aby wesprzeć armię afgańską, aby ich szkolić. Być może się okaże, że jeśli rozpocznie się jakaś rebelia na jesieni lub wcześniej na wiosnę, to może ten poziom nie wystarczy i będziemy albo zwiększali, albo prosili Amerykanów o wsparcie - twierdzi Waszczykowski. Jego zdaniem wyjście z Afganistanu w 2013 roku jest realne jeżeli ograniczymy się do wyszkolenia armii afgańskiej. - Jeśli chcemy przekształcić ten kraj w jakąś kwitnącą demokrację i gospodarkę to potrzeba znacznie więcej czasu - zaznacza Waszczykowski i podaje przykład Bośni i Hercegowiny, gdzie wojska międzynarodowe stacjonują już niemal 15 lat.
RMF FM