- Przywrócenie do komisji śledczej posłów PiS Beaty Kempy i Zbigniewa Wassermanna będzie oznaczało, że dla polityków słupki poparcia są ważniejsze od standardów prawnych - mówi "Gazecie Wyborczej" szef hazardowej komisji Mirosław Sekuła. To pierwszy sprzeciw Sekuły przeciwko premierowi Tuskowi.
W poniedziałek Prezydium Sejmu zajmie się sprawą wykluczenia z komisji śledczej Zbigniewa Wassermana i Beaty Kempy. Premier Donald Tusk, po kilku dniach milczenia, skrytykował w piątek tę decyzję. - Nie powinienem wpływać na działalność komisji, bo sam stanę przed nią jako świadek. Ale mam własną opinię i jako Donald Tusk takiej decyzji bym nie podjął – powiedział premier na konferencji prasowej.
Może zdarzyć się tak, że jeszcze w tym tygodniu Sejm będzie głosował nad przywróceniem posłów PiS do komisji. PiS upiera się, by byli to Beata Kempa i Zbigniew Wassermann. - Jeśli PO będzie przeciw tym kandydaturom, to oznacza, że boi się, bo ma coś do ukrycia – podkreśla Joachim Brudziński, szef komitetu wykonawczego PiS. - Niech ważni w PO posłuchają najważniejszego. Donald Tusk wyraźnie powiedział, że wyrzucenie PiS z komisji było błędem – dodaje. Innego zdania jest jednak Sekuła. - Gdybym nie czytał dokumentów, też uważałbym, że nie należało wykluczyć z komisji posłów Kempy i Wassermanna. Ale czytałem, a premier nie czytał - argumentuje Mirosław Sekuła, który zamierz przekonać Prezydium Sejmu, że PiS powinien wyznaczyć do komisji innych posłów. - Kempa i Wassermann nie mogą zasiadać w komisji śledczej, bo nie można być sędzią we własnej sprawie. A oni opiniowali projekt ustawy hazardowej za czasów PiS – powiedział "Gazecie" Sekuła. - Poseł Wassermann będzie musiał dodatkowo odpowiedzieć, dlaczego CBA nie wypełniło polecenia ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego, który polecił sprawdzić informacje o rzekomym "uwikłaniu" pracowników jednego z departamentów Ministerstwa Finansów. Dziś okazuje się, że notatka Kaczyńskiego zaginęła w CBA - zaznacza Sekuła.
Może zdarzyć się tak, że jeszcze w tym tygodniu Sejm będzie głosował nad przywróceniem posłów PiS do komisji. PiS upiera się, by byli to Beata Kempa i Zbigniew Wassermann. - Jeśli PO będzie przeciw tym kandydaturom, to oznacza, że boi się, bo ma coś do ukrycia – podkreśla Joachim Brudziński, szef komitetu wykonawczego PiS. - Niech ważni w PO posłuchają najważniejszego. Donald Tusk wyraźnie powiedział, że wyrzucenie PiS z komisji było błędem – dodaje. Innego zdania jest jednak Sekuła. - Gdybym nie czytał dokumentów, też uważałbym, że nie należało wykluczyć z komisji posłów Kempy i Wassermanna. Ale czytałem, a premier nie czytał - argumentuje Mirosław Sekuła, który zamierz przekonać Prezydium Sejmu, że PiS powinien wyznaczyć do komisji innych posłów. - Kempa i Wassermann nie mogą zasiadać w komisji śledczej, bo nie można być sędzią we własnej sprawie. A oni opiniowali projekt ustawy hazardowej za czasów PiS – powiedział "Gazecie" Sekuła. - Poseł Wassermann będzie musiał dodatkowo odpowiedzieć, dlaczego CBA nie wypełniło polecenia ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego, który polecił sprawdzić informacje o rzekomym "uwikłaniu" pracowników jednego z departamentów Ministerstwa Finansów. Dziś okazuje się, że notatka Kaczyńskiego zaginęła w CBA - zaznacza Sekuła.
"Gazeta Wyborcza", dar