Jak powiedział Niemczyk, śledczy nie wiedzą jeszcze czy wniosek do szefa prokuratury apelacyjnej będzie dotyczył przedłużenia postępowania o trzy miesiące czy też o pół roku. "Musimy się jeszcze nad tym zastanowić" - poinformował Niemczyk.
Śledztwo, w których ustalane są nieznane okoliczności porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika oraz badane nieprawidłowości przy dotychczasowych postępowaniach w tej sprawie, wszczęto w 2007 r. w olsztyńskiej prokuraturze okręgowej. W maju 2008 r. zostało ono przeniesione do Gdańska, gdzie prowadzi je prokuratura apelacyjna.
Postępowanie było kilkukrotnie przedłużane. Ostatni wyznaczony termin kończył się wraz z upływem tego roku.
W śledztwie badane były m.in. policyjne i prokuratorskie akta powstałe w czasie śledztw prowadzonych w sprawie porwania i zabójstwa Olewnika. Śledczy z Gdańska zdecydowali się też na powtórną analizę dowodów zebranych w czasie postępowań związanych ze sprawą (prokuratorzy zwrócili się do sądu w Płocku, a ten w kwietniu br. zdecydował o przekazaniu dowodów do Gdańska).
Gdańscy prokuratorzy wykonali też w czasie postępowania m.in. ponowne analizy nagrań oraz bilingów rozmów telefonicznych przeprowadzonych przez sprawców bądź inne osoby powiązane ze sprawa.
W lipcu br. w domu Krzysztofa Olewnika w Drobinie pod Płockiem odbyło się też odtworzenie zdarzeń związanych z porwaniem. W tej wizji lokalnej wziął udział podejrzany w sprawie przyjaciel Olewnika - Jacek K.
Śledczy (z pomocą kilkunastu funkcjonariuszy CBŚ oddelegowanych do pomocy prokuraturze) przeprowadzili też w ramach postępowania ponowne przeszukania, m.in. przed kilkoma miesiącami w domach Wojciecha Franiewskiego (szefa grupy odpowiedzialnej za porwanie i zabójstwo Krzysztofa Olewnika) oraz - w ostatnich dniach - w domu Krzysztofa Olewnika.
Śledczy nie chcą mówić o wynikach analiz czy przeszukań. "Co do ponownych oględzin w domu Krzysztofa Olewnika, mogę tylko powiedzieć, że zdecydowaliśmy się na nie ponieważ uważamy, że na początku śledztwa w 2001 roku cała masa czynności została wykonana nierzetelnie" - powiedział Niemczyk.
Poniedziałkowa "Rzeczpospolita", która napisała o przeszukaniu domu porwanego, powołując się na anonimowe źródła podała, że przeszukanie służyło odnalezieniu śladów krwi, które miały potwierdzić, że w momencie porwania Olewnika w jego domu było więcej osób niż dotąd sądzono. "Nie będę odnosił się do spekulacji prasowych, w mediach pojawiają się różne teorie" - powiedział Niemczyk poproszony o komentarz do doniesień gazety.
Do porwania 27-letniego Krzysztofa Olewnika doszło w nocy z 26 na 27 października 2001 r. Wkrótce potem sprawcy zażądali okupu. Kilkadziesiąt razy kontaktowali się z rodziną uprowadzonego. W lipcu 2003 roku okup w wysokości 300 tys. euro przekazano porywaczom. Porwany nie został jednak uwolniony. Jak się później okazało, miesiąc po odebraniu przez przestępców pieniędzy, został zamordowany.
W sprawie tej Sąd Okręgowy w Płocku 31 marca 2008 r. skazał 10 oskarżonych. Kary dożywocia sąd wymierzył Sławomirowi Kościukowi i Robertowi Pazikowi, dwóm oskarżonym odpowiadającym bezpośrednio za zabójstwo. Obaj już nie żyją - zostali znalezieni powieszeni w celi płockiego Zakładu Karnego: Kościuk w kwietniu 2008 r., a Pazik w styczniu 2009 r.
Pozostałych ośmioro oskarżonych o udział w porwaniu bądź pomoc w przetrzymywaniu uprowadzonego, sąd skazał na kary od roku w zawieszeniu na trzy lata do 15 lat pozbawienia wolności. Szef całej grupy Wojciech Franiewski w czerwcu 2007 r. popełnił samobójstwo w areszcie śledczym w Olsztynie. Śledczy zamierzali przypisać mu tzw. sprawstwo kierownicze.
W lutym tego roku gdańscy śledczy, badający niewyjaśnione dotąd okoliczności w sprawie Krzysztofa Olewnika, zatrzymali jego przyjaciela, Jacka K. Prokuratura przedstawiła mu zarzuty udziału w grupie przestępczej planującej porwanie Olewnika oraz współudziału w jego uprowadzeniu i przetrzymywaniu. K. został tymczasowo aresztowany. W areszcie spędził sześć miesięcy - w sierpniu br. sąd, nie przedłużył aresztu i K. został zwolniony.
Podejrzanych w sprawie jest też trzech policjantów: szef grupy operacyjnej z Radomia Remigiusz M. oraz dwaj funkcjonariusze z Płocka: Henryk S. i Maciej L. Funkcjonariusze zostali zatrzymani w kwietniu 2008 roku, gdy śledztwo prowadziła jeszcze prokuratura w Olsztynie. Olsztyńscy prokuratorzy postawili policjantom zarzuty utrudniania śledztwa (polegające na niepodjęciu czynności mimo posiadania dowodów) oraz niedopełnienia obowiązków skutkującego śmiercią człowieka. Wbrew wnioskowi prokuratury, sąd nie zgodził się wówczas na aresztowanie podejrzanych.
W sierpniu br. gdańska prokuratura zmodyfikowała jeden z zarzutów wobec Remigiusza M. i Macieja L. Zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci - za co grozi pięć lat więzienia - został zmieniony na narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, za co grozi do trzech lat pozbawienia wolności. Wszyscy trzej policjanci złożyli w sądach pozwy o odszkodowania za niesłuszne zatrzymanie: sądy przyznały im po 7 tys. zł.
PAP, mm