"SLD nie ma powodów do dumy"
Sam Nałęcz nie krytykował Szmajdzińskiego, ale zachęcał go do rywalizacji o głosy lewicowych wyborców z innymi kandydatami tego obozu, co ostatecznie pozwoliłoby wyłonić najsilniejszego kandydata na rzecz którego głosów zrzekliby się pozostali pretendenci do prezydentury. O ile jednak Szmajdziński nie był krytykowany, o tyle Nałęcz bardzo negatywnie ocenił całą konwencję SLD. - Dowiedziałem się, że lata najpiękniejsze dla Polski, to były lata 2001-2005. A ja pamiętam arogancję naszych rządów lewicowych: błędy, poniewieranie zwykłym człowiekiem, znieczulicę w sprawie Olewnika, łotrostwo w sprawie Rywina - wyliczał Nałęcz. To właśnie Nałęcz, stojąc na czele komisji śledczej ds. afery Rywina, mimo że reprezentował partię rządzącą, doprowadził do ujawnienia mechanizmu tej afery, która pogrążyła partię w kolejnych wyborach parlamentarnych.
TVN24, arb